„Według informacji RMF FM, władze Platformy Obywatelskiej i PSL ustaliły, że na wcześniejszą emeryturę kobiety będą mogły przejść w wieku 60 lub 62 lat (tu wersje koalicjantów się różnią), a mężczyźni w wieku 65 lat. Wysokość takiej emerytury będzie zależała od wielkości zgromadzonego kapitału. Kto dłużej pracował i zarabiał więcej - dostanie więcej. Nie będzie to jednak całość świadczenia, a 70 procent. Ta liczba dotyczy osób, które nie będą chciały lub nie będą mogły pracować po osiągnięciu wspomnianych progów wiekowych”- czytamy na Interia.pl


Ci natomiast, którzy uznają, że mogą pracować, ale na pół etatu, będą mogli liczyć dodatkowo na połowę wypracowanej emerytury. Podobnie osoby, które zdecydują się na 3/4 etatu, będą mogły liczyć dodatkowo na 30 procent uposażenia.Później, po osiągnięciu 67. roku życia kapitał tych, którzy skorzystali z częściowych świadczeń, zostanie przeliczony jeszcze raz, czyli pomniejszony o to, co zostało już przez te osoby wykorzystane. Z powodu różnych wizji reformy emerytalnej w ubiegłym tygodniu w koalicji mocno zazgrzytało. O reformie rozmawiali Tusk i Pawlak, ale negocjacje zakończyły się fiaskiem, bo premier odrzucił propozycje ludowców w sprawie złagodzenia reformy. PSL zaproponował też inny wariant reformy - podwyższenie wieku emerytalnego o dwa lata do 2020 roku i odłożenie w czasie decyzji w sprawie dalszych zmian. PO odrzucała te propozycje. Premier mówił o kompromisie, który polegałby na o możliwości wprowadzenia częściowej emerytury dla osób po 60. roku życia, które nie będą mogły znaleźć pracy. Na taką emeryturę mogłyby jednak przejść tylko te osoby, które zgromadziłyby kapitał pozwalający na wypłatę minimalnego świadczenia, i nie mogłyby jej łączyć z pracą.


Ł.A/RMF.fm/Interia.pl