Jak informuje „Rzeczpospolita” formalności związane z prezentami komunijnymi załatwiają za dzieci rodzice.

Podatnikiem jest obdarowane dziecko, ale przed urzędem skarbowym reprezentują je przedstawiciele ustawowi i to oni powinni złożyć zeznanie lub zgłoszenie o darowiźnie – mówi Joanna Karczewska z kancelarii Olesiński i Wspólnicy.

Darowizny są zwolnione z podatku, jeśli ich wartość nie przekracza progów, zależnych od stopnia pokrewieństwa z obdarowanym. Minimum zwolnienia to prawie 5 tys. zł w wypadku osób spoza rodziny. Gdy w grę wchodzą krewni, limit jest wyższy.

Rodzicami chrzestnymi dziecka zostają często przyjaciele rodziny czy dalecy krewni, w tym zaliczani do III, najdalszej grupy pokrewieństwa. Partner rodzica żyjącego w nieformalnym związku z podatkowego punktu widzenia też jest zupełnie obcą osobą.

Wartość quadów, rowerów, komputerów czy tabletów, które śnią się dziewięciolatkom, rzadko przekracza progi, do których darowizny nie są opodatkowane.

Trzeba jednak pamiętać, że limity nie dotyczą jednorazowej darowizny, ale jej wartości łącznie z innymi podarunkami od tej samej osoby z pięciu pełnych lat przed rokiem bieżącym. W tym roku do wartości komunijnego roweru trzeba więc doliczyć prezenty urodzinowe, pod choinkę itp. otrzymane od 1 stycznia 2009 r.– tłumaczy Karczewska.

Część prezentów może być też traktowana jako wykonanie obowiązków rodzicielskich, a nie żadna darowizna – zwraca uwagę Grzegorz Grochowina z KPMG.

Dlaczego urząd skarbowy miałby się domagać podatku i skąd będzie wiedział o prezentach? Często od sąsiada. Informacje o przewinieniach coraz częściej napływają od „życzliwych".

Jak dodaje „Rz” do samej Izby Skarbowej w Warszawie w ubiegłym roku wpłynęło ponad 500 takich wiadomości, rok wcześniej 300. Biorąc pod uwagę podległe izbie urzędy skarbowe, można tę liczbę szacować na dziesięć razy większą.

Ab/rp.pl