Najbardziej sensownie, bo logicznie i racjonalnie wypowiadał się na ten temat poseł PO Godson: "Te osoby zawierają wolne związki, bo uważają, że nie potrzebują papierów. Po co na siłę wciskać im papiery? - pytał Godson, dodając, iż każdy "człowiek wybiera swoja drogę w życiu" i jeśli nie chce decydować się na ślub, wybiera związek nieformalny.

 

"Dlatego - jego zdaniem - sformalizowany związek partnerski byłby "pójściem na łatwiznę". Zwrócił uwagę, że osobom decydującym się na taki związek przysługiwałyby podobne przywileje jak małżeństwu, natomiast ich obowiązki względem siebie byłyby znacznie ograniczone. Jako przykład podał kwestię alimentów, które miałyby być wypłacane jedynie do trzech lat po ustaniu związku.

 

W odpowiedzi Wincenty Elsner (RP) powiedział, że w walce o legalizację związków partnerskich chodzi o to, by zapewnić tym osobom bezpieczeństwo prawne. - To nie jest tworzenie na siłę nowej instytucji - zapewnił, podkreślając, iż socjologia nie definiuje rodziny jako sakramentalnego związku mężczyzny i kobiety.

 

Na koniec Godson powiedział bardzo ważną rzecz: "Toleruję osoby o skłonnościach homoseksualnych, choć w moim rozumieniu homoseksualizm jest grzechem (...) Jeżeli jestem konserwatystą, to nie można oczekiwać, że będę głosować za związkami partnerskimi - dodał.

 

sm/TVN24