W nowym wydaniu tygodnika „wSieci” ukazał się artykuł redaktora Marcina Wikło pod znamiennym tytułem „Spisek przeciw demokracji” o świadomie przygotowanym kilka miesięcy temu przez obóz władzy ataku na sektor spółdzielczych kas oszczędnościowo - kredytowych (SKOK-ów), aby w ten sposób uderzyć w główną partię opozycyjną Prawo i Sprawiedliwość i jej kandydata na prezydenta europosła Andrzeja Dudę.

Wykorzystano do tego ważne instytucje państwa: Krajowy Nadzór Finansowy (KNF), Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), prokuraturę, publiczne media, a ostatnio także Sejm (na wniosek Platformy powstała specjalna komisja sejmowa w ramach komisji finansów publicznych, pod przewodnictwem posła tej partii Marcina Święcickiego która bada tzw. aferę SKOK-ów).
Wszystko po to aby udowodnić, że Prawo i Sprawiedliwość odpowiada za tzw. aferę SKOK-ów, ponieważ ich twórcą i przez długie lata jest obecny senator tej partii Grzegorz Bierecki, a skargę do Trybunału Konstytucyjnego na rządową ustawę podporządkowującą kasy oszczędnościowo - kredytowe nadzorowi KNFprzygotowywał dla ś. p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego jego ówczesny minister Andrzej Duda.

Przypomnijmy tylko, że sygnałem do tego ataku na SKOK-i, był list przewodniczącego Krajowego Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka (wcześniej zastępcę Hanny Gronkiewicz - Waltz w urzędzie miasta st. Warszawy) do premier Ewy Kopacz przesłany jej na początku marca tego roku.

List dotyczył likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych i przekazaniu zarobionych przez 20 lat środków w wysokości 77 mln zł do Spółdzielczego Instytutu Naukowego Grzegorza Biereckiego spółka jawna. Operacja likwidacji Fundacji odbyła się jednak zgodnie z decyzją fundatora czyli Światowej Rady Związków Kredytowych z 2009 roku i polską ustawą o fundacjach, która pozwala przeznaczyć środki likwidowanych fundacji tylko na kontynuację realizacji ich zadań.

List ten przewodniczący KNF przesłał jednak także do szefów ABW i CBA ale jak się okazuje nie przekazał go do prokuratury, bo przecież doskonale wiedział, że owe 77 mln to nie są wcale środki SKOK-ów i na nic innego jak na cele edukacyjne i naukowe, nie mogą być przekazane, a więc trudno tu sformułować zarzut podejrzenia popełnienia przestępstwa.

Dopiero niedawno dowiedzieliśmy się także, że w lutym tego roku na kilka tygodni przed listem KNF, premier Ewa Kopacz złożyła rezygnację z członkostwa w SKOK-u Stefczyka w którym w 2009 roku zaciągnęła kredyt w wysokości 22 tysiące złotych (jak się można domyślać dostała wcześniej sygnał o przygotowywaniu tzw. afery SKOK-ów).

Jednak tzw. afera SKOK-ów tak naprawdę okazała się aferą ludzi Platformy. Otóż główny udziałowiec tej afery SKOK-u Wołomin okazał się być kierowany przez ludzi rozwiązanej WSI, a wieloletnie wsparcie dla tej organizacji i ludzi się z niej wywodzących ze strony ministra obrony, marszałka Sejmu i wreszcie prezydenta Bronisława Komorowskiego jest na szczęście coraz bardziej znane opinii publicznej. Z kolei drugi udziałowiec SKOK-u Wspólnota był zarządzany przez ludzi związanych z Platformą, a to właśnie oszczędzającym w tych dwóch SKOK-ach z BankowegoFunduszu Gwarancyjnego wypłacono ponad 3 mld zł - odpowiednio 2,2 mld zł i 0,8 mld zł, utraconych wkładów oszczędnościowych maksymalnie do 100 tys.euro na jednego oszczędzającego.

Ba można wręcz postawić tezę, po ponad miesiącu szumu medialnego w sprawie SOK-ów i wielu analitycznych tekstach na ten temat, że gwałtowne pogorszenie sytuacji głównie w SKOK-u Wołomin i SKOK-u Wspólnota, nastąpiło dopiero po przejęciu odpowiedzialności za SKOK-i przez KNF w 2012 roku (można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że przejęcie nadzoru nad SKOK-ami przez było sygnałem do rozpoczęcia grabieży KAS).

KNF przecież wiedział o nieprawidłowościach, ba o przestępstwach popełnianych wSKOK-u Wołomin (zawiadomiła go o tym Kasa Krajowa SKOK w 2012 roku), a zarządkomisaryczny wprowadził w nim dopiero na jesieni 2014 roku (1,5 roku po zawiadomieniu o przestępstwach prokuratury). Pozwoliło to zarządzającym tymSKOK-iem (byłym oficerom WSI) nie tylko udzielenie setek milionowych kredytów tzw. słupom ale także na skuteczne przeprowadzenie akcji ściągnięcia setek milionów oszczędności z rynku dzięki oferowanym absurdalnie wysokim odsetkom (wielką akcję reklamową telewizyjną i billboardową ten skok SKOKprzeprowadził w roku 2013).

Mimo tych twardych faktów nagonka na Prawo i Sprawiedliwość w sprawie tzw. aferySKOK-ów trwa w najlepsze, a wspomniana komisja sejmowa co i rusz próbuje zaprosić na swoje obrady kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Andrzeja Dudę, a konferencje prasowe jej przewodniczącego Marcina Święcickiego i towarzyszących mu posłów Platformy, odbywają się wręcz codziennie.

Co więcej pod koniec marca w porannym programie radia koncernu Agory - Tok FMTomasz Lis, sztandarowy dziennikarz TVP, powiedział tak:

W prawdziwej kampanii po publikacjach o SKOK-ach ludzie Komorowskiego byliby na etapie „domordowywania” politycznego Dudy.
I dalej „a prezydent jest w defensywie co świadczy o amatorszczyźnie jego kampanii”, co jak oświadczył z ubolewaniem spowoduje, że nieuchronna będzie II tura wyborów prezydenckich. A więc redaktor Lis doskonale wiedział, że uruchomienie przez KNF i nagłośnienie tzw. afery SKOK- ów od początku było pomyślane tak, że wprawdzie uderza w senatora Biereckiego, ale głównym celem miał być kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Andrzej Duda.

Teraz redaktor Marcin Wikło dostarcza nam zdecydowanie więcej dowodów na celowe zmontowanie tej afery przeciw Prawu i Sprawiedliwości i jej kandydatowi na prezydenta Andrzejowi Dudzie przez instytucje polskiego państwa i nazywa je tak jak na to zasługują - spiskiem przeciwko demokracji.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl