Fronda.pl: Uważa Pan, że to możliwe by Donald Tusk jako szef rządu i ówczesny minister obrony narodowej Bogdan Klich nic nie wiedzieli o współpracy pomiędzy SKW a FSB?

Piotr Wroński: Moim zdaniem to niemożliwe. Oznaczałoby to, że Tusk nie panował nad służbami. To niemożliwe, by porozumienie pomiędzy SKW a FSB odbyło się bez wiedzy ówczesnego premiera. A jeśli odbyło się to za jego wiedzą, to należy poznać szczegóły porozumienia i dowiedzieć się na czym ono polegało. Jeśli dotyczyło spraw związanych z porozumieniem Rosja - NATO, to nie będzie się do czego przyczepić. Jeśli natomiast było to bilateralne porozumienie wykraczające poza stosunki Rosja - NATO, to ciekawe jest dlaczego takie porozumienie miałoby być zawarte.
Spodziewa się Pan, że dowiemy się czegoś nowego, czy będzie się zasłaniał tym, że nic nie wiedział lub nie pamięta?
Jeśli Donald Tusk powie, że wiedział o umowie pomiędzy SKW a FSB to nie sądzę, byśmy się dowiedzieć czegoś nowego. Jeśli natomiast powie, że nic nie wiedział, to pogrąży zarówno służby jak i siebie, bo przecież Prezes Rady Ministrów jest szefem służb.

Czy poznanie wszystkich okoliczności podjęcia współpracy przez SKW z FSB pomoże nam w ocenie polityki Tuska jako premiera po katastrofie smoleńskiej?

Podjęcie współpracy od początku z FSB oznacza moim zdaniem, że rząd ówczesny przyjął rosyjską wizję katastrofy smoleńskiej. Jak powtarzam, należy wyjaśnić na czym ta współpraca między SKW i FSB miała polegać.
Jeżeli ktoś jest premierem, ale nie wie jakie są umowy międzynarodowe, to co z niego był za premier? Rozumiem, że można nie znać drobnych szczegółów, ale przecież to umowa fundamentalna pomiędzy siłami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo państwa! Tym samym kompromitowałby siebie i służby.

Jak na dzień dzisiejszy ocenia Pan rolę Tuska i całego ówczesnego rządu tuż po katastrofie smoleńskiej?

Osobiście oceniam działania ówczesnych władz bardzo surowo. Według mnie po prostu zacierali ślady, a były to ślady własnej niekompetencji. To czy była to wina, intencjonalne lub nieintencjonalne zaniedbania – to niech już oceni sąd. Moim zdaniem prowadzili walkę polityczną, która skończyła się tą tragedią.

Jaka jest Pana opinia na temat hucznego powitania Tuska?

Szczerze mówiąc, zacząłem się po prostu z tego śmiać. Nie rozumiem co robią teraz niektóre media, również prawicowe. Przyjeżdża obywatel RP wezwany na świadka, podobno według konstytucji taki sam jak Piotr Wroński, bo przecież rzekomo wszyscy są równi wobec prawa. Co to jest za afera?! Prokuratura wezwała go na świadka, a media robią cyrk jakby przyjeżdżał nie wiadomo kto. Ja tylko pragnę przypomnieć, że już kiedyś jednego przywozili w pociągu. Nazywał się Lenin i przemawiał z lokomotywy. Uważam więc, że to niepotrzebny cyrk.

Dziękujemy za rozmowę.