Tomasz Wandas, Fronda.pl: Nowy premier Mateusz Morawiecki doskonale radził sobie w ministerstwach, rozwoju i finansów. Teraz będzie musiał zmierzyć się z jeszcze większymi wyzwaniami na funkcji premiera. Wielu komentatorów zadaje sobie pytanie, jak natomiast poradzi on sobie w polityce międzynarodowej. Jak jest Pana zdaniem?

Prof. Piotr Wawrzyk, politolog: Myślę, że nie będzie miał większego problemu, gdyż jest doświadczoną osobą w tym zakresie. Zanim wszedł do polityki, obracał się w świecie międzynarodowych finansów jako prezes jednego z banków. Dobrze radził też sobie przez ostatnie dwa lata pełniąc funkcje ministra rozwoju i ministra finansów. Myślę zatem, że nie będzie miał żadnych problemów, i co więcej, przez swoje osobiste kontakty będzie w stanie pozytywnie wpływać na wizerunek Polski.

Czy jego kontakty mogą przyczynić się do polepszenia relacji z państwami z którymi dziś mamy „nie po drodze”?

Myślę, że ten fakt tylko ułatwi mu zadanie. Premier Matusz Morawiecki ma czystą kartę do zapisania.

Co może mieć na niego wpływ?

Wiadomo, że na polityków wpływ mają dwie rzeczy: media i biznes. Przez swoje kontakty biznesowe będzie on w stanie sprawić, aby wizerunek Polski był dobry.

Do nowego premiera spływają gratulacje z całego świata, gratulują między innymi Donald Tusk, czy Jean-Claude Juncker. O czym to świadczy?

Świadczy to o tym, że ma do zapisania nową kartę. Teraz bardzo wiele będzie od niego zależało i oczywiście od tego, na ile uda mu się wpłynąć na zmianę zdania przez szefa Komisji czy Rady Europejskiej.

Ale czy nie dziwne, że akurat ci panowie ślą życzenia?

Nie, nie jest to dziwne, takie są zasady kurtuazji. Natomiast jakie będą tego efekty, to przekonamy się w najbliższym czasie.

O czym będziemy mogli się przekonać?

Wtedy przekonamy się, czy jest to tylko kurtuazja, czy pójdzie za tym coś więcej.

Co musiałby zrobić, aby te relacje poprawić?

Głównie będzie zależało od tego, jak inni będą patrzyli na to, jakie kroki on podejmuje.

Proszę pozwolić mi zrozumieć, w jaki sposób nowy premier będzie miał zapisywać nową kartę, skoro jego rząd ma być kontynuacją rządu premier Beaty Szydło?

Podejrzewam, że właśnie z tego punktu widzenia, Komisja Europejska patrzy na rząd premiera Morawieckiego, gdyż zapowiedział, iż w środę zastanowi się nad wszczęciem procedury wobec Polski z artykułu siódmego.

O czym to świadczy?

Pokazuje to, że nie traktuje ona ulgowo nowego rządu, zasady gry będą takie same jak z gabinetem premier Szydło.

Jak względem nich będzie postępował nowy premier, działał będzie podobnie jak premier Szydło, czy może zmieni strategię działania?

Myślę, że zmian nie będzie, gdyż jednak jest to ten sam obóz polityczny. Natomiast z pewnością nastąpi próba budowania bardziej pragmatycznego – biorąc pod uwagę nowe doświadczenia nowego premiera.

Czy przełoży się to na konkretne osiągnięcia?

Nie wydaje mi się.

Dlaczego?

Bruksela nie stosuje taryfy ulgowej.

Czy fakt, że obecny premier był doradca Donalda Tuska, gdy ten był premierem przemawia „za” nim, czy „przeciw” niemu?

Nie wiem, czy tak do końca był doradcą Tuska, był po prostu członkiem rady doradczej przy premierze. Czy ten fakt, można uznać za doradztwo? Raczej trudno…

Wielu komentatorów politycznych zwraca uwagę na fakt, że dzięki kontaktom premiera Mateusza Morawieckiego z pewnością dojdzie do zwiększenia intensywności naszych relacji z Waszyngtonem. Czy faktycznie, jeśli tak, to co oznaczałoby to w praktyce?

Już teraz mamy bardzo dobre relacje z Waszyngtonem, zatem trudno sobie wyobrazić, na czym miałaby polegać intensyfikacja tych relacji. Mam w zasadzie wszystko co chcieliśmy: więcej wojsk amerykańskich, rakiety „patriot”, wizytę Trumpa, poparcie dla Projmorsa, zatem nasze relacje są dobre tak jak od dawien dawna nie były. Jedyne co może się zmienić, to wzrost inwestycji amerykańskich w Polsce.

Opinia publiczna jest podzielona, co do faktu, czy Mateusz Morawiecki jeszcze jako minister szedł dobrą drogą poprzez troskę o pozyskiwanie inwestorów zagranicznych. Zdaniem krytyków powinien raczej zadbać o naszych polskich, niż starać się np. o amerykańskich. Jakie natomiast jest Pana zdanie na ten temat?

Hasłem jeszcze wicepremiera, był patriotyzm gospodarczy, myślę zatem, że jego działania będą szły w obu kierunkach, będzie on starał się o inwestycje polskie w Ameryce, jak i o amerykańskie w Polsce. Na pewno znacznie wiesze możliwości mają firmy amerykańskie, zatem trudno to porównywać jeśli chodzi o skalę inwestycji.

Jednym słowem pana zdaniem da się połączyć te dwie kwestie nie krzywdząc przy tym polskich przedsiębiorców?

Tak, jednak trzeba pamiętać, że my na pewno nie mamy takiej oferty dla Amerykanów, jaką mają oni dla nas.

Od samego początku swojej prezydentury, teraz szczególnie Donald Trump wzbudza swoimi decyzjami niechęć wielu światowych przywódców, gromadzi ich wręcz przeciw sobie. Czy warto abyśmy nasilali nasze kontakty ze Stanami Zjednoczonymi w tak trudnym dla nich czasie?

Pamiętajmy o tym, że Trump jak i Morawiecki są biznesmenami. Obydwaj patrzą z punktu widzenia pragmatycznego na politykę. Trump nie bawi się w nowomowę, w owijanie w bawełnę, nie interesuje go poprawność polityczna.

Czym zatem się kieruje?

Robi on to, co uważa za stosowne i działa wprost, tak jak zrobił to uznając Jerozolimę za stolicę państwa Izrael. Amerykański senat fakt ten zaakceptował już w latach dziewięćdziesiątych, jednak prezydenci Stanów Zjednoczonych nie podejmowali tej decyzji, aby nie zaogniać konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Czy ta decyzja coś zmienia?

Sytuacja na Bliskim Wschodzie i tak jest niepewna, nie ma zatem większej różnicy, czy Stany Zjednoczone uznałyby Jerozolimę za stolicę Izraela czy nie. Amerykanie i tak nie byliby w stanie przekonać do siebie radykalnych Palestyńczyków.

Podobnie jak Donald Trump, ma postępować nasz premier Mateusz Morawiecki?

Tak, myślę, że będzie zachowywać się podobnie, choć oczywiście nie w kontekście konfliktu palestyńsko-izraelskiego.

Dziękuję za rozmowę.