Damian Świerczewski, Fronda.pl: Szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji powiedział w Berlinie, że w Niemczech przebywa obecnie 1600 osób wiązanych ze środowiskiem islamistyczno-terrorystycznym. W zeszłym roku podawano, że jest to 1200 osób. Niemal 600 ma być zdolnych do dokonania zamachu w tej chwili. Co może oznaczać tak nagły wzrost potencjalnych terrorystów?

Piotr Ślusarczyk, euroislam.pl: Niestety, trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć, że problem polega głównie na tym, że zbyt wcześnie zamknięto usta krytykom polityki azylacyjnej Angeli Merkel. W momencie apogeum kryzysu uchodźczego oraz na jego początku zupełnie nikt nie zwracał uwagi na bezpieczeństwo czy kwestie prawne. Otwierając granice, Merkel naraziła znaczną częśc swoich obywateli na niebezpieczeństwo. To, że kryzys uchodźczy zostanie wykorzystany przez takie organizacje jak ludobójcze, samozwańcze Państwo Islamskie, było oczywiste. Sami przywódcy IS nie robili z tego żadnej tajemnicy - mówili otwarcie o tym, że będą wysyłać do Europy terrorystów, co zresztą zrobili. Odnosząc się do samej liczby potencjalnych terrorystów, należy dodać, że to liczby oficjalne - informują o tych osobach, o których służby niemieckie wiedzą i mają na to dowody.

A co z tymi, o których służby nie mają pojęcia?

Poza potencjalnymi terrorystami, którzy są ujęci w statystykach, mamy całą masę takich, którzy w każdym momencie mogą się uaktywnić. To oczywiście także kwestia radykalizacji. Jest tajemnicą poliszynela, że w wielu ośrodkach dla uchodźców dochodzi do radykalizacji - między innymi dlatego, że brakuje świadomego, przeszkolonego personelu. Często, co pokazuje przykład Niemców czy Holendrów, także ci uchodźcy, którzy mają dobre nastawienie do Europy i przyjeżdżają z dobrymi intencjami, radykalizują się, bo wtłaczani się w otoczenie, w którym jest wielu islamistów. Skala radykalizmu jest więc moim zdaniem większa, aniżeli wskazują na to oficjalne wskaźniki. Co więcej - będą one moim zdaniem rosnąć. Z pewnością będą też kolejne zamachy - te z Berlina i Londynu pokazują, że wystarczy zabić kierowcę i wziąć jego ciężarówkę, a nawet tylko nóż kuchenny i zabić żołnierza. Walka z terroryzmem przypomna walkę z własnym cieniem. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że politycy niemieccy podejmując decyzje nie kierowali się tak naprawdę względami bezpieczeństwa, a tych, którzy zwracali uwagę na istniejący problem, sprowadzali do skrajnie prawicowego narożnika i zarzucali im nieprawdziwe uogólnienia oraz straszyli opinię publiczną. Jak widzimy - obawy były jak najbardziej uzasadnione.

Mówi Pan o uchodźcach radykalizujących się już w Europie, tymczasem w Niemczech zatrzymano wczoraj 26-letniego islamistę narodowości niemieckiej, który planował zamach, o czym to świadczy?

Mamy kilka niebezpiecznych grup. Analiza biografii terrorystów często pokazuje rzeczy bardzo zaskakujące. Terrorysta wcale nie musi być biedny - najczęściej to ludzie z klasy średniej, którzy nie muszą troszczyć się o byt materialny. Niestety to pokazuje też, że niekoniecznie terrorysta musi być osobą niewykształconą. Zdarzają się wśród nich także absolwenci prestiżowych uczelni. Nie jest też tak, że zamachu dokona tylko osoba, która wyznaje Islam od dziecka. To może być równie dobrze konwertyta. To grupa bardzo niebezpieczna - często uwiedzeni, np. przez ideologię salaficką, chcą udowodnić, że są godni zaufania. Wybierają więc drogę radykalną.

Wyznawcy Islamu mają zdecydowanie więcej dzieci niż dzisiejsi mieszkańcy Europy. W Austrii niemal co czwarty uczeń nie posługuje się językiem niemieckim na co dzień. W samym Wiedniu w przedszkolach aż niemal 60 procent dzieci nie mówi na co dzień po niemiecku. Muzułmanie zdominują w końcu Europę?

Te dane pokazują trend, który w wielu miejscach Europy jest już nieodwracalny lub też jego odwrócenie byłoby niezwykle trudne. Przede wszystkim należy podkreślić, że język jest kluczem do kultury. Jeśli go w ten sposób nie traktujemy i nie prowokujemy ludzi do tego, by posługiwali się nim w przestrzeni publicznej to rezygnujemy z wartości, które w tym języku są zapisane. Jeśli ktoś żyje w Niemczech - powinien znać język niemiecki. Mamy jednak do czynienia z sytuacją kuriozalną - jeśli nic się nie zmieni, to w następnym pokoleniu Niemcy czy Austriacy nie będą już tym samym społeczeństwem. Tożsamość kulturowa jest rzeczywiście zagrożona, a islamizacja nie jest wymysłem, a bardzo realnym scenariuszem na przyszłość.

Bardzo dziękuję za rozmowę.