Fronda.pl: Wyniki zaprezentowane wczoraj przez PKW są wiarygodne?

Piotr Semka: Sondaże, które przeprowadzano w niedzielę, były zupełnie inne. Mamy do czynienia albo z gigantycznym wypadkiem, albo  z bardzo poważną sprawą. Nie chcę jednak używać na razie mocnych sformułowań, jak „zielony zamach stanu” i tym podobne. Trzeba podkreślić, że przedstawione wczoraj wyniki nie zawierają jeszcze danych z dużych miast. Należy czekać na pełne wyniki, bo te mogą dokonać korekty. Tak czy inaczej nagromadzenie wcześniejszych, bardzo poważnych pytań, o skalę głosów nieważnych – tak jak w Malborku – powoduje, że ze zwykłego kryzysu wokół PKW przechodzimy do bardzo trudnej sprawy, którą trzeba gruntownie wyjaśnić.  Musimy jeszcze poczekać, jednak to, co się stało, jest na pewno zdumiewające.

Pojawiają się głosy, że za zaskakujący wynik PSL odpowiadają karty do głosowania w postaci zeszytów czy książeczek. Miałby by być dość skomplikowane i konfundować wyborców, a zawierając na pierwszej stronie kandydatów PSL, doprowadzać do preferowania tej właśnie partii.

Książeczki były już wielokrotnie w innych wyborach. Ta książeczka, którą oglądałem w czasie głosowania w Warszawie, nie różniła się na moje oko specjalnie od tych, które widywałem wcześniej. Nie wiem, czy w innych regionach czymś się one różniły. Problem był innej natury. W moim lokalu wyborczym w Warszawie był ogromny tłok i rzeczywiście nie dało się tej książeczki dokładnie obejrzeć, jeśli nie siedziało się przy stole i nie miało się dość czasu. To powodowało, że ludzie starsi, którzy mają trochę większe problemy w rozeznaniu się w takim dokumencie, zajmowali siedzące stanowiska dość długo, co powodowało kolejki. Jednak, jak powtarzam, sama formuła książeczek zdarzała się w innych wyborach.

Potrzebna będzie komisja śledcza?

Dochodzimy tu do poważnego dylematu. W takich momentach wychodzi na powierzchnię coś, co jest największym problemem Polski. To absolutny brak zaufania między opozycją a partią rządzącą. Nie powstała żadna komisja śledcza od czasu afery hazardowej. PSL jest koalicjantem Platformy, więc domyślam się, że PO nie zmieniałaby tego wyniku. Dla opozycji wynik jest zdumiewający; byłoby dobrze, gdyby nie nadużywała mocnych słów. Przy tym stanie wrogości – a pojawiały się w PO głosy, że przegrano, bo Ewa Kopacz na chwilę odłożyła ten język wrogości – może dojść do bardzo ostrego konfliktu politycznego. Wiem tylko, że w takich momentach wychodzi na jaw to, co symbolizowały słynne słowa Bartłomieja Sienkiewicza o tym, że państwa polskiego nie ma. Stopień braku zaufania między rządem a opozycją jest tak duży, że wspólne rozwiązanie tego problemu będzie bardzo trudne. A każde czysto rządowe czy prezydenckie rozwiązanie będzie miało na sobie piętno niewiarygodności.

Niektórzy, między innymi Jarosław Gowin, wzywają do powtórzenia wyborów.

To byłby bardzo poważny precedens. O powtórzeniu wyborów moglibyśmy mówić, jeżeli byłyby bardzo poważne dane, że wybory te zostały sfałszowane. Nie chcę rzucać takich oskarżeń lekką ręką. Poczekajmy i zobaczymy, jak zostanie to rozwiązane przez polityków. Wówczas przyjdzie czas na mocne słowa.  

 rozm. Paweł Chmielewski