Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Niemieccy eksperci wypowiadają się w mediach bardzo krytycznie na temat działań w rodzaju ćwiczeń "Anakonda". Na portalu T-online możemy przeczytać m.in., że z perspektywy Berlina manewry "Anakonda" są... prowokacją wymierzoną w Rosję. Andrej Hunko, lewicowy specjalista ds. międzynarodowych uważa, że tego typu działania są piekielnie niebezpieczne dla Europy.

Piotr Semka, Do Rzeczy: To pokazuje, jak bardzo Niemcy kierują się źle rozumianym antymilitaryzmem. Oczywiście, ta silna tendencja antymilitarna jest zrozumiała w kontekście II wojny światowej. Tyle że ten antymilitaryzm w obecnej sytuacji przeradza się w tendencję antywolnościową. Odciąga Niemców od rozumienia potrzeby walki o wolność, rozumienia, że wolność jest wartością, o którą trzeba wciąż walczyć.

Obecnie do bardzo wielu rozmaitych animozji między Polską a Niemcami dochodzi stosunek obu państw do obronności. Niemcy uważają, że wszystko da się wynegocjować czy też sięgnąć do konsultacji. Polacy wolą natomiast postawić na wzmocnienie Sił Zbrojnych.

 W Gazecie Polskiej pisze na ten temat Waldemar Maszewski. Dziennikarz stawia pytanie: "Czy Niemcy są w tym samym sojuszu, co Polska?"Niemcy również wysłały na manewry swoich żołnierzy, jednak w bardzo niewielkiej liczbie, jak gdyby nie bardzo chcieli się angażować w to przedsięwzięcie.

Stopień niechęci wobec aktywności militarnej powoduje, że Niemcy są fatalni np. w lotnictwie. Obecnie powszechnie wątpi się w ich zdolność do nawet krótkotrwałych akcji zbrojnych. Ci, którzy nie przepadają za Polską Jarosława Kaczyńskiego i Beaty Szydło mają teraz powód, by dodatkowo „przeżywać” tę Polskę, kraj niepokojący, ponieważ rozwija swoją własność. To jest chore.

Niemieckie media mówią również o potrzebie kompromisu z Rosją, zamiast eskalacji konfliktu.

Trudno tu mówić o eskalacji konfliktu, ponieważ nie wykraczamy wykraczanie poza prawa suwerennego państwa. Jesteśmy na swoim terytorium, podczas gdy Rosjanie na terenie Obwodu Kaliningradzkiego rozbudowują swój potencjał militarny. Manewry na Białorusi czy agresja na Krym pokazują, że niewątpliwie należy postawić na rozwój obronności. Myślenie, że nie możemy nic zrobić, bo Rosja się obrazi, jest chore i pokazuje, jak bardzo Niemcy nie odrobili lekcji w temacie „zimnej wojny”.