Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Politycy PO mniej więcej od szczytu Unii Europejskiej w Brukseli mówią w różnych mediach, że Prawo i Sprawiedliwość chce wyprowadzić Polskę z UE, mimo że nigdy ze strony PiS nie padły takie deklaracje.

Piotr Semka, Do Rzeczy: Platforma Obywatelska stosuje metodę „na zakładkę”. Każdą porażkę albo spór wykorzystuje do rozgrywania swoich wręcz szalonych działań. Tę metodę mogliśmy zaobserwować wcześniej chociażby w przypadku stadniny koni w Janowie. Najlepszym przykładem metody „na zakładkę” w ostatnim czasie był komentarz Donalda Tuska na temat sporu o wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Co zrobił Tusk? Od razu zadał pytanie retoryczne, czy nie pójdzie za tym strzelanie do żubrów i bocianów.

Innymi słowy, politycy PO odchodzą od realnego problemu, po czym „podkręcają go” zadawaniem pytań, które zostawiają jakiś "ślad” w głowach wyborców, szczególnie tych, którzy na przykład mniej uważnie czytają.

Potem zaczyna się „głuchy telefon”. Ktoś mówi: „Czytałem gdzieś, że mają strzelać do bocianów...” „I co?” „Nie wiem, gdzieś tam czytałem. I nie dziwiłbym się, bo przecież PiS to sami niegodziwcy”.

W mojej ocenie jest to próba docierania do takiego typu odbiorcy, który czyta dosyć pobieżnie, nie sprawdza przeczytanych czy zasłyszanych informacji, ale ma od początku negatywny stosunek do rządu PiS. Taki odbiorca jest w stanie uwierzyć w każde podkręcenie informacji.

A sprawa "konszachtów" Jarosława Kaczyńskiego z Marine Le Pen?

I w tym przypadku zakładano taki efekt. Iluś Polaków zaniepokoiło się tym, że Polska poniosła porażkę w Brukseli, w związku z tym trzeba iść dalej. Zasugerowano więc, że są jakieś tajne konszachty pomiędzy Marine Le Pen i PiS'em i powstał przekaz: „Nie pozwolimy wyprowadzić Polski z Unii!” W tym wypadku zrobione to zostało dosyć słabo, oparto się o przesadzoną albo wręcz zmanipulowaną notatkę z „Rzeczpospolitej”. Jednak tego rodzaju działanie i przesada, w którą zaczyna brnąć PO działa jedynie na niekorzyść tej partii.

Dlaczego w ogóle Platforma stawia PiS w jednym szeregu z ugrupowaniami eurosceptycznymi? Skąd ta retoryka?

Prawo i Sprawiedliwość i partie antyunijne, jak Front Narodowy, niemiecka AfD czy podobne ugrupowania w innych krajach, nie brną do siebie, grają w innej lidze. W Polsce bliższy tego rodzaju ugrupowaniom jest np. Ruch Narodowy, który np. zapraszał na swoje Marsze Niepodległości węgierski Jobbik. PiS nie chce grać w tej lidze, lecz PO chciałaby go spychać do świata partii agresywnie prorosyjskich, a Platforma mogłaby wówczas stworzyć wrażenie, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest nie tylko skrajnie nacjonalistyczną, ale i proputinowską międzynarodówką. Choć PiS taką partią nie jest, to PO nie zależy na obiektywizmie, a jedynie na stworzeniu złego wrażenia wokół partii rządzącej, stąd cała ta szopka.

A co w sytuacji, gdyby Le Pen wygrała wybory prezydenckie? Jak powinny ułożyć się wówczas relacje polskiego rządu z Francją i jak mogą ułożyć się dalsze losy UE?

 To zbyt odległa wizja, żeby nad nią dywagować. Bo w tym właśnie przejawia się tendencja, w którą brnie Platforma.  Moim zdaniem duże szanse na wygraną w II turze ma Emmanuel Macron, a tu jest jeszcze inny, za to bardziej realny problem z dążeniem do stworzenia na siłę unijnego superpaństwa.

Bardzo dziękuję za rozmowę.