"To stały element tworzenia sytuacji konfliktowych. Władza państwowa, którą reprezentuje PiS musi robić coś na siłę i wtedy można ogłaszać, że doszło do brutalnego łamania praworządności, albo można dać władzy po nosie i powiedzieć, że dumny Gdańsk pokazał PiS-owi gdzie jest jego miejsce" - mówił Piotr Semka, komentując konflikt na linii Błaszczak - Adamowicz.

Publicysta do rzeczy zwrócił uwagę, że już wcześniej kreowane były konflikty na najwyższych szczeblach władzy.

"Premier Kopacz demonstracyjnie zwlekała z podaniem ręki prezydentowi" - wspominał Semka, przypominając sytuację z 2015 roku po zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich.

"Teraz jest trzecia faza pod tytułem kampania wyborcza, w której Adamowicz chce pokazać się jako absolutna, żelazna szpica antykaczyzmu" - ocenił Semka.

Dziennikarz zauważył, że w Gdańsku doszło do niespotykanej dotąd, dość specyficznej sytuacji, w której to obecny prezydent Adamowicz musi rywalizować o elektorat Platformy Obywatelskiej z Jarosławem Wałęsą.

"Czyli musi pokazać, że jest najbardziej antykaczystowski z antykaczyzmu" - stwierdził z uśmiechem dziennikarz.

Pewnym jest, że konflikt pomiędzy PiS-em i wszystkimi ugrupowaniami oraz jednostkami opozycyjnymi będzie nasilał się wraz ze zbliżającym się terminem wyborów.

W tym przypadku w kilku miastach, także w Gdańsku, dojdzie do sytuacji w których kandydaci teoretycznie wspierani przez totalną opozycję będą rywalizować między sobą. Prawdopodobnie zakończy się to podziałem głosów i zwycięstwem kandydata Prawa i Sprawiedliwości.

mor/dorzeczy.pl/fronda.pl