Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Wczoraj w Sejmie posłowie opozycji atakowali szefów MSWiA w związku ze sprawą śmierci Igora Stachowiaka, która miała miejsce rok temu, a w której ujawniono teraz nowe materiały. Czy Pana zdaniem ta batalia przeciw ministrom jest uzasadniona?

Piotr Kaleta, poseł Prawa i Sprawiedliwości: To jest, delikatnie mówiąc, kolejny przykład, kiedy Platforma Obywatelska wykorzystuje ludzką tragedię do doraźnych celów politycznych. Chciałbym przypomnieć, że oni wykorzystują w bardzo nieelegancki sposób, każdą okazję - gdzie tylko się da - żeby zaistnieć. Sprawa pana Igora jest tutaj najbardziej dramatycznym przykładem.

Zobaczmy też sytuację, w której pan Sebastian, który był sprawcą wypadku pani Premier był kreowany na pewnego rodzaju bohatera, wręcz nawet odnosiło się takie wrażenie, że był to człowiek poszkodowany przez nas. Powstały jakieś komitety pomocy dla niego, komitety prawne - przecież to była jakaś parodia. A dzisiaj mamy do czynienia z czymś, co znowu przekracza zwykłe, ludzkie wyobrażenie, bo przecież można w polityce powiedzieć wiele, w polityków można uderzać i trzeba uderzać, jeżeli chce się politykę uprawiać. Odnoszę jednak wrażenie, że św. pamięci pan Igor i jego sprawa nie była tu wcale najbardziej istotna, ale chodziło o to, żeby pokazać, w jaki sposób obrazić pana ministra Błaszczaka, ministra Zielińskiego oraz ministra Ziobrę.

Chciałbym zwrócić uwagę, że nieprzypadkowo mieliśmy dwie bardzo duże debaty i zaraz potem kolejną - w sprawie odwołania pana ministra Macierewicza. Zobaczyliśmy tu nieudolność i hipokryzję opozycji, i swego rodzaju powrót do przeszłości, bo paradoksalnie PO dała nam okazję do tego, żeby pokazać, jak bardzo kiepskim i wręcz niepolskim rządem była a interesy, o które należało dbać za jej rządów, były po prostu gdzieś rzucone w kąt.

Platforma Obywatelska i jaj koalicjanci musieli sobie przypomnieć sprawy, które nie były dla nich wygodne?

Wyszła ponownie chociażby sprawa afery ,,widelec'' i innych zaniedbań. Minister Halicki był zatroskany o to, co by się stało, gdyby dziennikarze TVN-u nie dotarli do tego materiału. Od razu z inicjatywy Rządu mamy debatę; z inicjatywy pani Premier ministrowie są do dyspozycji posłów, są na mównicy gotowi do odpowiadania na pytania.

Natomiast co się działo w momencie, kiedy dziennikarze dotarli do materiałów, dotyczących ,,Sowy..'', materiałów ,,Wprost'' i wielu innych? Widzieliśmy akcję ABW, odbieranie laptopa itd. i wtedy nikt nie krzyczał, że dzieje się coś złego, nikt z Platformy nie podnosił tematu, że służby działają nie tak i pochwalali te działania.

Z tych debat wynika także i pozytywny przekaz?

Paradoksalnie dobrze się stało, że ta debata się odbyła - i jedna i druga, ponieważ po raz kolejny posłowie Platformy Obywatelskiej się kompromitują i nie wiedzą, o czym mówią. Zabierają głos, żeby krzyczeć,  ale nawet i te krzyki już im nie wychodzą, to jest jakaś żenada. To jest jak krzyk dziecka, który pokazuje ich bezradność.

Przypomnijmy sobie sytuacje, o których mówiono ,,u Sowy'', o prowokacjach w związku z marszami niepodległościowymi, o ministrze Sienkiewiczu, gdzie sugerowano prowokację, kwestię spalonej budki wartowniczej - to wszystko wpisuje się w pewną całość, że mamy wciąż do czynienia z reliktami komunistycznymi, które niewatpliwie w tej służbie także są , a które trzeba wyrywać jak chwasty - tępić te przyzwyczajenia i złe nawyki.

To nie jest kwestia do załatwienia w ciągu krótkiego czasu, bo zmienić mentalność człowieka jest niesłychanie trudno. Tu warto przytoczyć wypowiedź pana Bronisława Komorowskiego, byłego prezydenta, który całkiem niedawno nawoływał publicznie że ,,trzeba ich walić dechą w łeb'' - więc zapraszam pana, jestem tu gdzie jestem i możemy na ten temat podyskutować.

Dziękuję za rozmowę