Miesięczna dziewczynka przestała oddychać. Perełka zareagowała instynktownie. 

– Szczekała tak głośno, że wyciągnęłaby z grobu umarłego. Nie weszła do pokoju, tylko dawała znać pomiędzy nim a kuchnią. Zerwałam się i instynktownie pobiegłam do łóżeczka. Wnuczka była sina, chwyciłam ją – opowiada Maria Hendzlik, babcia dziewczynki. 

Kobieta udzieliła dziecku pierwszej pomocy. Dziewczynka zaczęła oddychać. Zabrała ją karetka.

– Pogotowie przybyło po kilku minutach. Okazało się, że dziecko żyje i już nie jest w stanie zagrożenia zdrowotnego – mówi Czarosław Kijonka, ordynator oddziału ratunkowego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Sosnowcu. 

– Psy są szkolone np. do wykrywania ataku padaczki, ale wierzę, że mają także jakiś szczególny instynkt przeczuwania nieszczęścia – dodaje Kijonka. Ratownicy chwalą babcię, a ta Perełkę. Za czujność. Właścicielka jest przekonana, że czworonożna przyjaciółka chciała w ten sposób odpłacić za przygarnięcie jej. Wiele lat temu, gdy była mała, poprzedni właściciele chcieli ją utopić.

MT/tvp.info.pl