Opozycja alarmuje, że ustawa oznacza powolną likwidację Karty Nauczyciela. Pomysł krytykują też Oświatowa Solidarność i Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Za przyjęciem nowelizacji w Sejmie zagłosowało dziś 230 posłów PO i PSL, 198 z opozycji było przeciw, sześciu wstrzymało się od głosu. Wcześniej posłowie odrzucili wszystkie poprawki do projektu noweli zgłoszone przez opozycję.

Poseł Marzena Wróbel z SP zwróciła uwagę na niekonstytucyjność przepisów. Wskazała przy tym, że asystent nauczyciela będzie musiał spełniać te same wymogi kwalifikacyjne co nauczyciel, nie będzie miał określonego zakresu obowiązków i będzie uzyskiwał pensję minimalną bądź taką, jak nauczyciel dyplomowany.

- To wszystko jest niedookreślone. Czy państwo zdajecie sobie sprawę z tego, że jest to przepis do głębi niezgodny z konstytucją, bo w ramach tego samego zawodu wprowadzone są 2 różne regulacje z zakresu prawa pracy? W ramach tej kategorii „asystent nauczyciela” też będą równi i równiejsi, bo krewni i znajomi, którzy są blisko organu prowadzącego będą mogli omijać stopnie awansu zawodowego i od razu zyskiwać najwyższą stawkę. A większość będzie pracowała na głodowych umowach. To jest wprowadzenie tzw. śmieciówek do systemu edukacji. To wstyd i hańba! PO będzie za to odpowiedzialna – mówiła Wróbel.
W odpowiedzi minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska powiedziała, że asystent ma wspierać nauczyciela, a nie zastępować go . Zarzucała opozycji, że jest przeciwna tworzeniu nowych miejsc pracy w szkole.

Nowelizacja, oprócz funkcji asystenta, daje też możliwości odroczenia nauki sześcioletniego dziecka w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Zgodnie z zapisami noweli, rodzice będą mogli na podstawie opinii psychologa cofnąć dziecko do zerówki, nawet gdy we wrześniu rozpocznie ono już naukę w szkole. Będą mieli na to czas do 31 grudnia.

Teraz nowelizacją ustawy o systemie oświaty trafi do Senatu.

 

Ab/RM