Krzysztof Pieczyński przekonuje, że dzisiejsze pobicie było motywowane politycznie. Zdążył nawet wysmażyć obszerny i wstrząsający wpis na Facebooku.

Bójkę w centrum Warszawy, której, jak utrzymuje, jest ofiarą (to samo powiedział policji drugi z mężczyzn, który brał w bójce udział), aktor powiązał z... dosłownie wszystkim: w całej historii mamy bowiem i ZOMO, i Solidarność, i krzyż, i chrystianizację Europy, a nawet Obronę Terytorialną ministra "Maciarewicza". 

 

 

 

 

 

 

Polsat News informował o tym, że według informacji stołecznej policji doszło do bójki między aktorem a innym mężczyzną, a policja bada sprawę. Portal Niezależna.pl skontaktował się z rzecznikiem prasowym warszawskiej policji, Mariuszem Mrozkiem.

Policjant potwierdził, że w centrum Warszawy, ok. godziny 10, u zbiegu ulic Marszałkowskiej i Żurawiej doszło do bójki. 

"Jak wynika z relacji tych mężczyzn, najpierw miało dojść do wymiany zdań, podczas których padły też epitety. Później doszło do szarpaniny i rękoczynów"-tłumaczył rzecznik. Następnie obaj zgłosili się na komisariat przy ul. Wilczej i złożyli przeciwko sobie zawiadomienia o naruszeniu nietykalności cielesnej. 

Portal Niezależna.pl dodaje, że udało się nieoficjalnie ustalić, iż pobicie aktora nie było działaniem zamierzonym, motywowanym politycznie czy też związanym z poglądami Pieczyńskiego. Aktor miał trafić na osobę, która "wymaga pomocy medycznej". 

Ale cóż, Pieczyński już kreuje się na męczennika i jest pewien, że pobił go katolik i patriota z obrony terytorialnej "Maciarewicza". 

yenn/Facebook, Polsat News, Fronda.pl