Zdaniem ekonomistów Santandera, "Piątka Kaczyńskiego", czyli pięć punktów nowego programu Prawa i Sprawiedliwości, może rozruszać polski przemysł. A jego kondycja nie jest, delikatnie mówiąc, najlepsza. Eksperci spodziewają się spowolnienia produkcji w fabrykach, choć na razie nie grozi nam zapaść. 

Choć dane GUS dotyczące produkcji przemysłowej mogły dziś zaskoczyć nas pozytywnie, nastroje menedżerów w przemyśle nie są najlepsze. Według ostatnich międzynarodowych badań, menedżerowie kilkuset polskich firm przemysłowych krytycznie oceniają zmiany zachodzące na rynku, indeks PMI wypada najgorzej od sześciu lat. Ostatni raz równie dynamiczny i głęboki spadek w statystykach obserwowaliśmy blisko dekadę temu w trakcie światowego kryzysu. Liczba nowych zamówień drastycznie spada, natomiast w najszybszym tempie od 20 lat rosną zapasy niesprzedanych towarów. Jeżeli chodzi o globalne spowolnienie, Polska na tle innych krajów wygląda dobrze, jednak nasz indeks PMI jest na szarym końcu- niższą wartość ma zaledwie 6 z blisko 50 krajów. Mowa o Korei Południowej i Turcji, ale też Portoryko, Libanie, Tajwanie i RPA. Zdecydowanie lepiej od nas wypadają pod tym względem takie kraje, jak Słowacja, Węgry czy Grecja. Ekonomiści PKO BP uspokajają, że wskazania PMI są wyraźnie bardziej pesymistyczne od innych miar koniunktury w przetwórstwie więc głębokość spowolnienia nie musi być tak duża, jak wskazują międzynarodowe badania. 

Zdaniem ekonomisty Santandera, Grzegorza Ogonka, "indeks PMI przereagowuje", choć niewykluczone, że jego wartość utrzyma się poniżej 50 pkt jeszcze przez wiele miesięcy, co nie znaczy wcale że polski przemysł "zwija się". Produkcja będzie rosła, choć nieco wolniej. 

"Nie ma zagrożenia nagłych zwolnień na szeroką skalę czy dużej presji na wzrost cen"-wskazuje Ogonek. 

Santander spodziewa się spowolnienia produkcji przemysłowej do 2,4 proc. Bardziej optymistyczny PKO BP wierzy, że jest szansa na dwukrotnie lepszy wynik. W opinii ekspertów, kołem ratunkowym dla przemysłu może być... realizacja tzw. "Piątki Kaczyńskiego". Ludzie będą mieli więcej pieniędzy, co wpłynie pozytywnie na konsumpcję, a pośrednio również na produkcję. Z jednym tylko zastrzeżeniem: pozytywny efekt będzie mocniejszy, jeżeli większość pieniędzy będziemy wydawać od razu, na krajowe produkty. 

"Szczególnie mocno zyskać mogą rafinerie i przemysł spożywczy. Paliwa i żywność to podstawowe towary, na które rodziny wydają pieniądze"-wskazał ekonomista Santandera. 

"Piątka Kaczyńskiego", zapowiedziana na lutowej konwencji Prawa i Sprawiedliwości zakłada: rozszerzenie programu 500+ na pierwsze dziecko (likwidacja kryterium dochodowego), wypłatę 13. emerytury w wysokości 1100 zł, likwidację podatku PIT dla osób do 26. roku życia, zwiększenie kwoty wolnej od podatku, jak również przywrócenie lokalnych połączeń autobusowych. Jej łączny roczny koszt, jak poinformował premier Mateusz Morawiecki, ma wynieść blisko 40 mld zł, czyli niemal 2 proc. PKB. Szef rządu uspokaja, że pieniądze na realizację programu na pewno się znajdą. Będą pochodzić m.in. ze zmniejszenia luki VAT, ograniczenia luki CIT, a także dalszego uszczelniania systemu NFZ i FUS.

yenn/Money.pl, Fronda.pl