Dziś z Nowoczesnej odeszły posłanki Joanna Scheuring-Wielgus oraz Joanna Schmidt. Pierwsza z nich twierdziła, że czalę goryczy przelało zakazanie jej przez partię wypowiadania się w sprawach dotyczących niepełnosprawnych. Głos w sprawie zabrała szefowa klubu parlamentarnego partii Kamila Gasiuk-Pihowicz.

W rozmowie z Piotrem Marciniakiem na antenie TVN24 Gasiuk-Pihowicz stwierdziła, że żadnego zakazu nie było. Co więcej – nie miała go rzekomo nie tylko Joanna Scheuring-Wielgus, ale i żaden inny poseł. Stwierdziła też, że posłanka, która rozstała się dzisiaj z partią Katarzyny Lubnauer, wcale nie zajmowała się oficjalnie tematem protestu opiekunów osób niepełnosprawnych:

[…] Prowadziła [sprawę – red.] posłanka Kornelia Wróblewska, nie poseł Scheuring-Wielgus. Wynika to po prostu z tego, że Wróblewska od 2016 roku zajmowała się tym tematem [...] Co więcej, Scheuring-Wielgus nigdy nie zgłaszała akcesu do prowadzenia tej sprawy".

Podkreślała, że sama zauważyła powstałe przed kilkoma miesiącami napięcie związane z posłankami Schmidt, Scheuring-Wielgus oraz byłym szefem partii Ryszardem Petru:

Rzeczywiście to napięcie istniało. Pomiędzy nimi a Nowoczesną. To wynikało z braku akceptacji Petru utraty stanowiska funkcji szefa tej partii. Jestem przekonana, że taka decyzja zapewne wkrótce zapadnie, także o odejściu Ryszarda Petru”.

Dalej stwierdziła:

Myślę, że mentalnie jest on, w jakimś sensie, już poza Nowoczesną od wielu miesięcy”.

dam/300polityka.pl,Fronda.pl