- Cały świat się zastanawia nad tym, gdzie są granice sztuki, a, gdzie jest prowokacja albo brak dobrego smaku. Ja uważam, że w kulturze nie ma miejsca na "kulturę" - mówił Cezary Pazura, odnosząc się do protestów przeciwko bluźnierczemu przedstawieniu "Golgota Picnic".

- Ja się cieszę, że tak jest. Kiedyś w teatrze było tak, że jak komuś się sztuka podobała, to klaskał, a jak się nie podobała, rzucał pomidorami - dodał. Aktor przedstawienia nie widział.

Komentując tytuł spektaklu, aktor ironizował, że "przecież tam (na Golgocie - przyp. red.) był piknik, se facet umierał, jeden, drugi, trzeci na krzyżu".

- (Spektakl - przyp. red.) był zaplanowany w sześciu (miastach - przyp. red.) naraz, czyli to była akcja. To nie było tak, że "robimy sobie spektakl". Jak ja gram spektakl w Teatrze 6. piętro, to gram go w Teatrze 6. piętro. Jeżeli ktoś chce przyjść do świątyni, która nazywa się teatrem i zobaczyć spektakl pod danym tytułem, to do niego przychodzi. Nie mogę być ja, z jednym spektaklem w sześciu miejscach naraz - stwierdził popularny aktor. Dodał, że bardzo się cieszy z protestów, "bo to jest żywy teatr".

Pazura zauważył także, że w przypadku otoczki, jaka wytworzyła się wokół kontrowersyjnego spektaklu panuje informacyjny chaos. - Ja nie wiem do końca jaka jest prawda - stwierdził. - To nie jest tak, że akurat ci, co machają krzyżami przed tymi teatrami są bez racji. Może trzeba ich wysłuchać? - ocenił.

Ab/tvn24.pl