Podczas mszy świętej w Watykanie w niedzielne przedpołudnie papież Franciszek ogłosił świętymi siedmioro błogosławionych, wśród nich Pawła VI. Był to papież, który nie szedł na żadne kompromisy. Warto przypomnieć, co o nowym świętym Kościoła pisał Tomasz Teluk na łamach Fronda.pl:


W okresie Soboru Watykańskiego II, gdy zachłyśnięty pacyfizmem i marksizmem świat, oczekiwał, że po wynalezieniu pigułki antykoncepcyjnej Kościół Katolicki zreformuje swoje „przestarzałe” nauczanie o otwartości na życie, Watykan opublikował encyklikę Humanae Vitae, której pojawienie było szokiem dla opinii publicznej. W tym sensie Paweł VI wstawił nogę w zamykające się drzwi i okazał się kontrreformatorem tradycyjnej nauki o małżeństwie i rodzinie.

Błogosławiony za odwagę

Św. Jan Paweł II przy każdej okazji powtarzał, że „Kościół dzisiejszy nie potrzebuje nowych reformatorów. Kościół dzisiejszy potrzebuje nowych świętych”. Paweł VI musiał zmierzyć się z tymi dwiema rolami. Gdy zmarł bł. papież Jan XXIII, konklawe wybrała na Urząd Piotrowy, ówczesnego kardynała Mediolanu, który stanął przed dylematem, czy zakończyć na pierwszej sesji zwołany przez poprzednika Sobór, czy zdecydować się na kontynuację tego dzieła.

Paweł VI zdecydował się na wznowienie obrad. Dziś za jego największą zasługę uważa się dokonanie głębokich reform, przy jednoczesnym zachowaniu nienaruszonego depozytu wiary Chrystusowej. W zakresie percepcji Soboru Watykańskiego II, papież pozostał realistą, któremu daleko było od „posoborowego entuzjazmu”. Owo zachłyśnięcie się nowością poczyniło wiele zła w poszczególnych episkopatach narodowych, gdzie udzielały się emocje.

Cztery lata po Soborze zauważał zagubienie i niepokój wewnątrz Kościoła. Porównywał go do łodzi w czasie burzy, gdzie słychać lamentacje pierwszych apostołów z Ewangelii św. Mateusza „Panie, ratuj, giniemy” (Mt 8,25). Mówił także o dymie Szatana, który przedostał się do świątyni Boga. Zdawał sobie sprawę, że ocenienie tamtych wydarzeń i korzystanie z możliwości, które wówczas się pojawiły będzie rozłożone na pokolenia. Ubolewał, że pojawił się zamęt wiary, dwuznaczności i wątpliwości doktrynalne.

Zauważał, że wierni tracili poczucie znaczenia modlitwy, sakramentów, stawali się zagubieni w kwestiach etyki seksualnej. W końcu odchodzili od treści Pisma Świętego, ulegając wpływom świata, przyjmując postawę niekatolicką, bezwzględnie krytyczną wobec własnego Kościoła, wyłączając się ze wspólnoty wiernych.

To były właśnie niezamierzone efekty niektórych postanowień Soboru, źle interpretowanych i nadużywanych (np. postulowanie odprawiania mszy ekumenicznych, kwestionowanie celibatu przez księży itd.). Cały ten zgiełk uderzył konsekwentnie w autorytet papieża. Sobór Watykański II zapewne nie przyniósł takich owoców, których spodziewał się tamten papież.

Bez kompromisów

Paweł VI był i jest sądzony zarówno przez skrajnych modernistów, jak i integrystów skupionych wokół abp Marcela Lefebvre’a. Bractwo Piusa X krytykowało papieża oczywiście za nowy mszał, jednak równocześnie negowało samą zasadność zwoływania Soboru, jego legalność, kwestionując także zapadające tam decyzje, popadli w tym samym w nieposłuszeństwo na skraju schizmy. 

Ówczesny papież znacznie mocniej obrywał jednak od wszechobecnych zwolenników postępu w Kościele. Dla nich pojawienie się encykliki Humanae Vitae okazało się prawdziwym szokiem. Odrzucił w niej nie tylko środki antykoncepcyjne i aborcję, ale wykluczył także stosunki pozamałżeńskie, masturbację czy relacje homoseksualne. Jak jego poprzednik, nie brał pod uwagę także rozważań o zniesieniu celibatu czy dopuszczeniu kobiet do kapłaństwa.

Przeciwstawił się antykoncepcyjnej mentalności naszych czasów, podkreślał świętość i nierozerwalność małżeństwa. Jednocześnie apelował o miłosierdzie do spowiedników, aby nie narzucać ludziom ciężarów, których samemu nie jest w stanie się udźwignąć.

Być może właśnie dlatego, cud, który przypisywany jest wstawiennictwu Pawła VI jest związany właśnie z ochroną życia. Kalifornijskiej parze przed laty doradzano aborcję, gdy okazało się, że dziecko w łonie matki ma poważne uszkodzenia mózgu. Matka modliła się wówczas za wstawiennictwem papieża o cudowne uzdrowienie dziecka. Dziś nastolatek jest w pełni zdrowy. Proces beatyfikacyjny otworzył jeszcze św. Jan Paweł II w 1993 r.

Kontrreformator

Paweł VI, Giovanni Battista Antonio Maria Montini, urodził się w 1897 r. w Concesio, niedaleko Brescii. Jego ojciec był dziennikarzem i propagatorem katolickiej nauki społecznej. Święcenia kapłańskie przyjął w Brescii w 1920 r. Studiował na kilku uczelniach w Rzymie. W latach 20. krótko pracował w nuncjaturze apostolskiej w Warszawie. Potem jako duszpasterz posługiwał w stolicy Włoch, a następnie w dyplomacji watykańskiej.

Jako papież beatyfikował Maksymiliana Kolbe i Marię Ledóchowską. Zniósł także wzajemne ekskomuniki z czasów schizmy wschodniej z Kościołem prawosławnym. Uporządkował struktury Kościoła polskiego na ziemiach odzyskanych. Chciał odwiedzić Częstochowę, jednak władze komunistyczne odmówiły zgody na jego pielgrzymkę.

We wspomnieniach zachował się jako człowiek uprzejmy, chłodny, wszechstronnie wykształcony, znający wiele języków. Pozostawił po sobie 7 encyklik, 10 konstytucji apostolskich i 6 adhortacji. Po raz pierwszy doktorami Kościoła ogłosił dwie kobiety: św. Teresę z Avila i Katarzynę ze Sieny. Zmarł w wieku 81 lat w niedzielę 6 sierpnia 1978 r. w święto Przemienienia Pańskiego w Castel Gandolfo.

W kwestii etyki seksualnej Paweł VI zostanie więc zapamiętany jako kotrreformator. Miejmy nadzieję, że Kościół potwierdzi jego nauczanie w kwestiach świętości małżeństwa i rodziny odpowiednimi dokumentami, wieńczącymi obrady tegorocznego Synodu. 

Tomasz Teluk

Pierwotnie opublikowane 19.10.2014