Tomasz Wandas, Fronda.pl: Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher wysłała do premiera Mateusza Morawieckiego list, w którym poucza, co wolno, a czego nie wolno mówić ministrom polskiego rządu ws. stacji TVN należącej do amerykańskiej firmy Discovery Communications. Z jakiego powodu ambasador USA w Polsce tak mocno staje w obronie stacji TVN? Czy wynika to wyłącznie z faktu, że stacja należy do amerykańskiej firmy czy jest tu "drugie dno"?

Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy": Treść listu to jawna próba ingerencji wpływania na władzę innego państwa (co więcej nie dotyczy, to tylko decyzji polskiego rządu, ale i samych opinii polityków wchodzących w jego skład). 

Co ma Pan na myśli?

Pani Mosbacher nie tylko przeciwstawia się działaniom jakie wykonuje bądź nie wykonuje polski rząd, ale przede wszystkim atakuje same poglądy przedstawicieli rządu, stąd jest to wyjątkowo daleko idąca ingerencja. 

Jakie są jej przyczyny?

Myślę, że przede wszystkim jest to ochrona interesów większościowego udziałowcy TVNu, czyli stacji Discovery, kontrowanej przez amerykański kapitał. Po drugie, może wynikać to z faktu, że pani Mosbacher przebywa w środowisku, gdzie dominuje przeświadczenie o tym, że polski rząd jest radykalny, skrajnie prawicowy i niebezpieczny. Natomiast trzecim czynnikiem jest fakt, że pani Mosbacher widocznie jest przekonana, że może sobie pozwolić na takie działania w stosunku do Polski.

To znaczy?

Krótko mówiąc traktuje Polskę nie jako partnera, sojusznika Stanów Zjednoczonych a państwo niemal skolonizowane przez USA. 

Reakcja w Kancelarii Premiera miała być bardzo negatywna; w efekcie odwołano między innymi spotkanie wicepremiera Jarosława Gowina z Mosbacher, które miało odbyć się na jej prośbę. Czy odpowiedź rządu jest uzasadniona? Jak dalej potoczy się sprawa?

Trudno powiedzieć. Natomiast reakcja rządu w mojej ocenie jest właściwa. Jednak z drugiej strony sam rząd jest w pewnym stopniu winien za to, że tak jesteśmy widziani dziś przez stronę amerykańską. 

Co konkretnie ma Pan na myśli?

Jeśli w dotychczasowych negocjacjach polski rząd niemal bez przerwy, jednoznacznie mówi, że całe nasze bezpieczeństwo, cała nasza pozycja i polityka jest zależna wyłącznie od dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, to nie mamy się co dziwić, że Amerykanie mogą patrzeć na nas niemal jak na swoją kolonię. To, że Stany Zjednoczone są naszym bardzo ważnym strategicznym partnerem jest oczywiste, natomiast my nie możemy tego faktu tak nachalnie pokazywać, ponieważ wtedy robimy wrażenie jakbyśmy "wisieli u pańskiej klamki" i zbiegali wyłącznie o jakichś przywilej. Natomiast tu nie chodzi o żadne przywileje, ale o to, by pokazywać, że zarówno Polska jak i Stany Zjednoczone zyskują na tym sojuszu i odwrotnie jeśli ten sojusz jest zagrożony, to traci na tym nie tylko Polska, ale i USA. 

Czy jednak nie było prób retoryki o potrzebie, której Pan mówi? 

Jak do tej pory nie kojarzę mocnego powiedzenia w stronę USA, typu: "owszem nam na was zależy, ale wam też musi zależeć na nas" - być może ta sprawa obudzi polską elitę i zacznie pilnie w inni sposób rozmawiać z Amerykanami. 

Wiemy, że specjalny akapit w swojej skardze złożonej na ręce premiera Morawieckiego, poświęciła szefowi polskiego MSWiA Joachimowi Brudzińskiemu. Szef polskiego MSWiA napisał kilka dni temu na Twitterze:”Kiedy w polskim Sejmie mówiłem o ludziach którzy pod zdjęciem Hitlera i swastyką hajlują, to byłem przekonany, że to garstka idiotów i imbecyli. Byłem naiwny. Wygląda na to, że była to ohydna, odrażająca i dewastującą wizerunek Polski w świecie prowokacja. Co na to właściciele TVN?". Brudziński odniósł się w ten sposób m.in. do ujawnionych przez portal wpolityce.pl zdjęć, na których ma widnieć – wykonujący pod flagą ze swastyką gest nazistowskiego pozdrowienia – Piotr Wacowski, operator telewizyjny, wspólnie z Anną Sobolewską uczestniczący i nagrywający rzekomą imprezę neonazistów w lesie pod Wodzisławiem Śląskim. Czy ta wypowiedź nie jest stwierdzeniem faktu? Czy może jednak te słowa są zbyt mocne i nie powinien w taki sposób mówić minister polskiego rządu?

W tym przypadku najważniejsze jest, to jakimi faktycznie dowodami dysponuje prokuratura. Jeżeli te opinie (min., ta przytoczona powyżej) są uzasadnione i mieliśmy do czynienia z podżeganiem do przeprowadzenia "urodzin Hitlera" (a tego nie wiemy), to minister MSWiA ma prawo wypowiadać takie opinie. W innym wypadku można byłoby uznać, że można dokonywać w Polsce akcji niszczących wizerunek naszego kraju na arenie międzynarodowej, a polscy politycy nie mają nawet prawa tego skomentować. 

Retoryka do USA to jedno, problem związany ze stacją TVN, to drugie. Czy problem jaki mamy ze stacją TVN zostanie rozwiązany przez rząd czy będzie tak jak jest?

Szczerze mówiąc nie spodziewam się, żeby polski rząd zdecydował się na jakiekolwiek realne działania, które miałyby na celu "uszczuplenie" pozycji TVNu na rynku. Natomiast istotną tej sprawy jest, to, że skoro oparliśmy całe swoje bezpieczeństwo na jednym filarze, to teraz bardzo łatwo podlegamy presji. Wystarczy, że dochodzi do małego sporu i już jest to wykorzystywane. Zmiana będzie mogła nastąpić dopiero wtedy jeśli rząd nawiąże niezależnie od obecnej ambasador w Warszawie kontakty z otoczeniem Trumpa i za ich pośrednictwem próbował wpłynąć na obraz sytuacji. Jak narazie takich "osobnych" kanałów Polska nie ma, stąd nie spodziewam się by cokolwiek w relacjach między rządem a ogólnie mówiąc: TVNem miało ulec zmianie. 

Dziękuję za rozmowę.