- Zbigniew Herbert, który był nie tylko eseistą, ale także filozofem, prawnikiem i ekonomistą - określił tę Konstytucję jako "akt haniebny", w którym oligarchie partyjne uzyskują bezwzględną władzę nad obywatelem i możliwość zawłaszczania wszelkich urzędów i stanowisk. - mówi portalowi Fronda.pl poseł Paweł Kukiz.

Karolina Zaremba, portal Fronda.pl: Dlaczego w ogóle należy zmienić Konstytucję?

Paweł Kukiz: Po pierwsze dlatego, że ta Konstytucja jest usankcjonowaniem układu Okrągłego Stołu; postbolszewickiego układu, dawnej nomenklatury, która w liczbie 65 procent weszła kontraktowo do Sejmu. Po drugie dlatego, że Konstytucja jest fatalnie napisana. Zbigniew Herbert, który był nie tylko eseistą, ale także filozofem, prawnikiem i ekonomistą - określił tę Konstytucję jako "akt haniebny", w którym oligarchie partyjne uzyskują bezwzględną władzę nad obywatelem i możliwość zawłaszczania wszelkich urzędów i stanowisk. Po trzecie dlatego, że w Konstytucji jest zawartych mnóstwo ogólników - tak, że partia będąca u władzy może je interpretować na korzyść swoich partyjnych klanów. Jest to Konstytucja antyobywatelska. Konstytucja, która sankcjonuje partiokrację, a nie system demokratyczny - system obywatelski!

W dzisiejszym programie "Polityka przy Kawie" powiedział Pan, że "zarówno PO, jak i PiS dokonały 'skoku' na Trybunał Konstytucyjny". Na czym polega "skok" na Trybunał Konstytucyjny w wydaniu Platformy Obywatelskiej, a na czym w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości?

Trybunał Konstytucyjny jest to instytucja, która zajmuje się badaniem zgodności ustaw z Konstytucją. Obecna Konstytucja jest aktem fatalnym z punktu widzenia interesu obywatelskiego. Te "rzuty" to jest nic innego jak chęć zawłaszczenia stanowisk, które umożliwiają interpretację tego "czegoś", co trudno mi nazwać "konstytucją", w myśl interesu tego klanu partyjnego, który dokonał "skoku".

Przede wszystkim sprawa czasu. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego powinien działać na korzyść obywatela. To powinna być taka osoba, która jest zupełnie bezstronna. Mamy do czynienia również z koniecznością poznania przez obywateli kandydatów na te stanowiska.

W przypadku Platformy Obywatelskiej nie było żadnych konsultacji społecznych. Poza tym ewidentnie było widać, że mieliśmy do czynienia z wystawieniem "rzutem na taśmę" pięciu kandydatów, by zawłaszczyć cały Trybunał Konstytucyjny. Platforma chciała mieć możliwość badania zgodności ustaw z Konstytucją - czyli tak naprawdę dążyła do tego, by wetować większość tego, co będzie starał się uchwalić PiS.

Natomiast do Prawa i Sprawiedliwości mam pretensje o to, że kandydatury były przedstawione w kilkanaście godzin przed głosowaniem, nawet bez możliwości zapoznania się z nimi przez posłów. Można powiedzieć, że to sławne powiedzenie, którego skrót brzmi "TKM", a jeszcze większy skrót - "teraz my" - jest na miejscu. Tym bardziej obywatele nie mieli możliwości poznania tych kandydatur. Jeżeli nawet sytuacja polityczna wymagała tak szybkiego działania, to Prawo i Sprawiedliwość powinno było równolegle zgłosić, albo przynajmniej zadeklarować chęć zmiany konstrukcji Trybunału Konstytucyjnego.

Ruch Kukiz'15 zgłosił projekt, który leży w zamrażarce, by sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybierało 2/3 ustawowej liczby posłów. Sędziowie byliby wybierani na zasadzie konsesusu. Mielibyśmy większe prawdopodobieństwo, iż na tych stanowiskach znaleźliby się fachowcy, ludzie o szerokim światopoglądzie, działający w interesie obywatelskim.

Jak rozumiem Prawo i Sprawiedliwość nie przychyliło się do tego wniosku

Jest to projekt ustawy o zmianie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i do tej pory nikt się nim nie zainteresował.