Br. Tytus Wandas, redaktor naczelny FBI: Macie wspaniałą rodzinę, dzieci. Jeśli dziecko zapytałoby Was, tato a

kim jest człowiek wierzący? Co byście odpowiedzieli?

Łukasz Golec: Odpowiedziałbym w ten sposób: człowiek wierzący czuje się w życiu jak w ramionach Ojca, stawia czoła wszystkim przeciwnościom, bo ma duchową siłę i wsparcie. Nie lęka się. Tak jak mówią słowa Psalmu 23-go "... Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną...".

Paweł Golec: Ostatnio rozmawiałem ze starszą córką o Bogu właśnie takim dziecięcym językiem. Powiedziałem jej, że Bóg jest przyjacielem, który ma mnóstwo miłości. Miłości, która jak balon – jest codziennie większa i nie ma końca. I to właśnie ta wiara, w Jego miłość, daje szczęście i spokój człowiekowi wierzącemu.

Łukasz: Wierzący, to człowiek chcący ubogacać swoje wnętrze poprzez troskę o stały i dobry kontakt z Bogiem. To osoba otwarta na Jego słowa, a przede wszystkim wprowadzająca ich w czyn. Za przykład człowieka wielkiej wiary, stawiam moim dzieciom, naszą nieżyjącą już babcię Helenkę. Osobę bezgranicznie pokładającą ufność w Boga. Pomimo nieszczęść jakie doświadczała, zawsze była osobą pogodną, pogodzoną z życiem, zatopioną w modlitwie i co najważniejsze wdzięczną Bogu za każdy dzień.

W ogóle, kto jest człowiekiem małej, a kto wielkiej wiary? Czy da się to jakoś zobaczyć z zewnątrz?

Ł: Trudno na pierwszy "rzut oka" ocenić, czy ktoś jest wierzący czy nie, ale można wnioskować po pewnych postawach czy zachowaniach. Najczęściej, człowiek małej wiary, często podważa to, co jest oczywiste w świecie wiary. I nie mam na myśli kogoś, kto akurat ma chwile zwątpienia w istnienie Boga. Myślę, że to naturalne, że nawet głęboko wierzącym pojawia się w głowie taka niepewność. Św. Piotr krocząc po jeziorze, kiedy przestraszył się wiatru, usłyszał od Jezusa :" Czemu zwątpiłeś, małej wiary?". Cóż, jesteśmy niedoskonali i mamy prawo wątpić, tak samo jak mamy prawo poszukiwać. Ale kompletnie nie ma dla mnie wytłumaczenia, kiedy ktoś za swój brak wiary, obwinia kościół, księży czy biskupów. A takich ludzi niestety spotykam...

P: Mam wrażenie, że takim to nawet sam Pan Jezus, gdyby się ukazał, to nic by nie wskórał (śmiech) ...Bo prawdziwa wiara to łaska, ale też miłość na którą trzeba się otworzyć. Człowiek wielkiej wiary to tytan duchowy. To osoba, której wiara jest bezgraniczna i niezłomna.

Ł: A przykładów z których można czerpać, współczesność daje nam mnóstwo. Począwszy od Prymasa Tysiąclecia poprzez błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę na Świętym Janie Pawle II ­ prawdziwym Gigancie Duchowym skończywszy.

O ile się nie mylę to spotkaliście się z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Dzisiaj już Świętym. Czy rozmawialiście z nim? Moglibyście powiedzieć o tym spotkaniu?

Paweł: Mieliśmy to szczęście kilkakrotnie uczestniczyć w spotkaniach z Ojcem Św. W większości podczas Jego pielgrzymek do kraju. Natomiast takie osobiste i wyjątkowe dla nas spotkanie miało miejsce w Watykanie w 2004 roku podczas audiencji na Placu Św. Piotra. Nasze dzieci mogły dotknąć rękę Ojca Św., on ich gładził po główce, co było niesamowicie wzruszającym momentem.

Łukasz: Pamiątkowe zdjęcie z tego spotkania umieszczone jest na honorowym miejscu u mnie w domu i pełni niemal funkcję relikwii. Niestety, nie udało nam się wtedy porozmawiać, gdyż nie pozwalało na to zdrowie Ojca Św. Było to praktycznie u schyłku Jego życia. Ale i tak czujemy wdzięczność losowi, że było nam dane spotkać Jana Pawła II, dotknąć go i spojrzeć w niezmierzoną głębie Jego oczu.

Śpiewaliście dla niego? Jeśli tak to jak to jest śpiewać dla Ojca Św.?

Paweł: Tak, śpiewaliśmy dla Ojca Św. podczas ceremonii pożegnania na krakowskich Balicach w 2002r. Specjalnie na tę okoliczność skomponowaliśmy piosenkę Leć muzyczko, która jest poruszającym hołdem złożonym polskiemu papieżowi. Dodam, że ta piosenka jest niezwykle wymowna... Wykonując ją podczas koncertów, nieraz zasycha w gardle, a do oczu cisną się łzy wzruszenia.

Łukasz: To był wielki zaszczyt i nobilitacja móc zaśpiewać dla jednego z największych Polaków. Było to jedno z najważniejszych wydarzeń w ponad 15 ­ letniej działalności zespołu.

Sami piszecie teksty i muzykę? Dużo w niej wiary i miłości, skąd bierzecie inspirację?

Łukasz: W większości piosenek, autorem tekstów jest nasz starszy brat, Rafał Golec. Zazwyczaj zajmujemy się komponowaniem muzyki, do której on pisze teksty. Ale proces twórczy w naszym wydaniu wygląda różnie. Czasem od razu powstaje tekst i muzyka. Czasem współpracujemy z innymi kompozytorami i twórcami.

Paweł: Takie słowa to dla artysty miód na serce. Nasze piosenki mają dużo wiary i miłości, bo odzwierciedlają naturę i góralski temperament Golców. Jesteśmy niepoprawnymi optymistami i wolimy zarażać dobrym słowem niż siać niepokój...No chyba, że pozytywnie niepokoić (śmiech)...

[koniec_strony]

Myślisz, że mógłbyś być tym samym człowiekiem będąc niewierzącym?

Łukasz: Na pewno nie. Bóg pisze prosto na krzywych liniach naszego życia. Jeżeli człowiek urodził się w rodzinie wierzącej, ma już start duchowy. Wzrastanie w tej atmosferze, "oddychanie tą atmosferą" i pielęgnowanie tych wartości nadaje życiu smak. Życie bez głębszych wartości, nie interesuje mnie.

Paweł: Myślę, że byłbym bardziej pogubiony. Wiara jednak uporządkowuje życie. Masz biało na czarnym drogowskazy w postaci przykazań, którymi kierujesz się w życiu, aby się nie zgubić i nie pozbawić spokoju ducha. Z resztą, życie, które skupia się tylko na doczesnym zaspakajaniu potrzeb cielesnych, byłoby nudne i przewidywalne. Sprowadzałoby nas do niższego poziomu egzystencji.

Jaka jest hierarchia wartości Golców?

Paweł: Najbliżsi, rodzina, zdrowie, miłość i szczęście. I coś, co jest niezwykle trudne, ale możliwe ­ życie w zgodzie z Bożymi przykazaniami. 

Łukasz: Dla mnie priorytetem na dzień dzisiejszy jest rodzina. Wszystko co robię, staram się robić dla najbliższych, ale również dla swojej satysfakcji. A jak rodzina ­ to miłość. To dzięki niej jestem człowiekiem szczęśliwym.

Paweł: Nie wyobrażam sobie, gdyby nagle w naszej rodzinie zabrakło zgody. Bez niej żadne nasze, nie tylko muzyczne działania, nie miałyby sensu.

Łukasz: A ja nie wyobrażam sobie życia bez tego działania (śmiech). Życie bez muzyki też nie byłoby takie piękne jakie jest...

Rozm. brat Tytus Wandas

***Wywiad ukazał się w "FBI. Franciszkański Biuletyn Informacyjny" nr 4(33) 2014. "FBI" znajdziesz na Facebooku TUTAJ