Obecnie we Francji kobieta, która chce zabić własne dziecko, musi poczekać siedem dni od zgłoszenia woli dokonania mordu aż do jego przeprowadzanie przez płatnych zabójców w białych kitlach. Tak już nie będzie: w Paryżu uznano, że siedem dni czekania jest niepotrzebne i skoro kobieta chce dziecko zabić, to nie musi tego odwlekać. Dodatkowo w myśl nowych regulacji prawnych położne uzyskają możliwość przepisywania środków aborcyjnych oraz przeprowadzania farmakologicznych mordów na dzieciach nienarodzonych. Wreszcie „lekarze” będą mogli mordować dzieci w lokalnych ośrodkach zdrowia.

Pewnym problemem dla morderczyń dzieci jest we Francji brak wystarczającej liczby lekarzy, którzy chcieliby dzieci zabijać. I także temu ma zaradzić ustawa, która wprowadza… aborcyjne kwoty. Otóż w każdym regionie odpowiednie medyczne instytucje będą zobowiązane do przeprowadzenia konkretnej liczby aborcji. Jeśli zabiją mniej dzieci, niż założono, będą mieć problemy.

Prawo zostało poparte przez 311 deputowanych do Zgromadzenia Narodowego. Przeciwko było 241.

Obecnie we Francji zabija się co roku około 200 tysięcy dzieci. Co ciekawe ponad 60 proc. kobiet, które dzieci morduje, i tak stosowało wcześniej jakieś środki antykoncepcyjne.

Nowe przepisy mają zabijanie dzieci jeszcze ułatwić, czyniąc z tej zbrodni po prostu rutynowy zabieg. Z zabijania dzieci do 12 tygodnia ciąży włącznie uczyniono de facto absolutne prawo kobiet. Na szczęście wciąż pozostawiono lekarzom decyzję, czy chcą dzieci mordować, czy nie. Szkoda, że samym nienarodzonym nie zda się to na wiele…

pac/lifesitenews