30 tysięcy (według policji), a nawet 150 (według organizatorów) demonstrowało dziś w Paryżu przeciw reformie kodeksu pracy, którą wprowadził prezydent Macron. Jego decyzję nazwano „zamachem stanu” i przeciw niemu protestowano dziś, maszerując z Placu Bastylii na Plac Republiki. Zainicjował go Jean-Luc Melenchon, przywódca lewicowego ruchu „Francja Nieujarzmiona”.

Melenchon zapowiedział, że to ledwie początek. Według przeciwników zmian w kodeksie pracy, spowodują one łatwiejsze zwolnienia zbiorowe czy też pozwolą na pominięcie związków zawodowych podczas negocjacji pracowników z pracodawcami.

Podczas końcowego przemówienia stwierdził on:

Nawet królowie nie traktowali swoich obywateli w ten sposób. Nie akceptujemy mówienia do nas tym tonem!”.

Melenchon nawiązywał tu do nazywania przez Macrona protestujących mianem „leniwców”, „cyników” i „ekstremy”. W wywiadzie dla CNN stwierdził też:

Szanuję tych, którzy protestują, ale szanuję także francuskich wyborców, a oni głosowali za zmianami”.

dam/PAP,Fronda.pl