W dniu zaprzysiężenia na czwartą kadencję prezydencką Władimir Putin wydał dekret o rozwoju społeczno-gospodarczym Rosji. Wyznaczył w nim rządowi długą listę nadzwyczaj ambitnych celów z wprowadzeniem kraju do ścisłej czołówki gospodarek świata na świecie. Generalnie chodzi o to, że Rosjanom ma się żyć dostatniej, dłużej i zdrowiej. Plan jest nierealny, ale i tak rozliczany z niego będzie nie Putin, a rząd. Jeśli są to zadania niewykonalne, dlaczego prezydent w ogóle je stawia? Pokazuje Rosjanom, że to ich dobro jest najważniejsze, a Zachodowi – że jest gotów zmienić kurs dotychczas bardzo agresywnej polityki zewnętrznej. Ale to wcale nie oznacza zwycięstwa „partii pokoju” (Kudrin, Miedwiediew, oligarchowie) nad „partią wojny” (Sieczin, Szojgu, siłowicy), czytamy na ,,Warsaw Institute''.

Dekret z 7 maja 2018 r. w 16 punktach wyznacza narodowe cele rozwoju na okres do roku 2024, a więc dokładnie na całą rozpoczętą właśnie kadencję Putina. Dokument przypomina długą listę dobrych życzeń w zakresie polityki gospodarczej i socjalnej, które mają doprowadzić do tego, że za sześć lat Rosja znajdzie się w piątce największych gospodarek świata. Putin oczekuje m.in.: przyspieszenia modernizacji i cyfryzacji gospodarki, inflacji maks. 4 proc., tempa wzrostu gospodarczego powyżej średniej światowej, dwukrotnego obniżenia poziomu ubóstwa, rozbudowy infrastruktury transportowej, przyspieszenia tempa budownictwa mieszkaniowego, zwiększenia dostępności placówek służby zdrowia, poprawy stanu środowiska, zwiększenia wydajności pracy, zwiększenia przeciętnej długości życia do 78 lat (z obecnych 72), wprowadzenia Rosji do światowej dziesiątki, jeśli chodzi o jakość szkolnictwa wyższego, zwiększenia eksportu niesurowcowego.

Podstawą „ukazu” Putina są propozycje Centrum Badań Strategicznych (CSR), kierowanego przez Aleksieja Kudrina think tanku. 23 kwietnia pojawił się tam z wizytą Miedwiediew. Po tej rozmowie Kudrin chwalił się w mediach, że Putin polecił Miedwiediewowi oprzeć politykę społeczno-ekonomiczną rządu na zaleceniach jego think tanku. Kudrina popiera „partia pokoju”, a on sam od dawna opowiada się za zmniejszeniem wydatków na obronność. Jeśli chodzi o samego Kudrina, po Moskwie krążą plotki na temat stanowiska, jakie miałby zająć. Różne są warianty: doradca prezydenta, 1. wiceszef administracji prezydenckiej odpowiedzialny za gospodarkę, specjalny przedstawiciel Putina mający za zadanie naprawić relacje z Zachodem. Bez zdjęcia sankcji trudno będzie rozruszać gospodarkę, a liberalna reputacja Kudrina ma pomóc Putinowi przekonać Zachód. Kudrin i Miedwiediew za sobą nie przepadają. Ten pierwszy odszedł z rządu w 2011 roku po starciu z ówczesnym prezydentem Miedwiediewem. Ale teraz będą zmuszeni zawrzeć sojusz – i to nie tylko z racji woli Putina. Mają potężnego wroga – obóz siłowików, „partię wojny” (wojsko, Szojgu, służby specjalne, Sieczin, Czemezow).

Wskazane w dekrecie kierunki polityki gospodarczej i socjalnej Putin zapowiadał już w dorocznym orędziu do obu izb parlamentu Rosji na początku marca. Ale wtedy przysłoniła je wojenna część przemówienia. Ani wtedy, ani teraz prezydent nie wskazuje źródeł finansowania zapowiadanych nakładów – a chodzi o dodatkowe 25 bln rubli. Z czego w tej chwili w kasie może da się wysupłać 8 bln. Ale to problem rządu, który ma realizować ten program. Pod tym kątem nominowano wicepremierów, którzy będą kimś w rodzaju menedżerów realizujących konkrety zapisane w dekrecie. Mają sformułować 12 priorytetowych programów państwowych, które zostaną z kolei wypełnione „projektami narodowymi”. Rząd nie będzie mógł dłużej odkładać podejmowania niepopularnych decyzji, takich jak np. podniesienie wieku emerytalnego, zmiany w podatkach, w systemie oświaty i ochrony zdrowia. Będzie miał za zadanie przyjąć gros społecznego niezadowolenia na siebie. Tego rodzaju pakiet dokumentów Putin ogłosił także na początku swej poprzedniej kadencji, w maju 2012 roku. Niewiele z tego zrealizowano. Podobnie będzie teraz. Z nieruchawą biurokratyczną machiną i rosyjską mentalnością nie da się wygrać. Realizacja choćby części celów z dekretu wymagałaby chociażby ograniczenia korupcji, liberalizacji prawa, otwarcia gospodarki itd. To zaś wymaga przełamania oporu siłowików. Wszystko więc wskazuje na to, że nowa polityka Kremla potrwa do momentu, gdy Putin uświadomi sobie, że Zachód (przede wszystkim USA) nie dał się nabrać na „reformy” w Rosji. Wtedy znów nastąpi zwrot ku agresywnej polityce zagranicznej, a w kraju po prostu wymieni się rząd, wyrzucając do kosza pomysły Kudrina.

Warsaw Institute