Przepisy, które mają utrudnić powstanie Nord Stream 2, zostały uroczyście podpisane w Strasburgu przez przedstawicieli Parlamentu Europejskiego i Rumunii, kierującej pracami Wspólnoty. Teraz czas na publikację w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej.

Regulacje wejdą w życie 20 dni po tej publikacji, a kraje członkowskie będą miały 9 miesięcy na ich wdrożenie. Druga magistrala Gazociągu Północnego wywołuje sprzeciw Polski i części krajów naszego regionu, które uważają, że jest ona zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego Europy.

Zmiany w przepisach oznaczają, że na odcinku leżącym na wodach terytorialnych Niemiec musi obowiązywać unijne prawo, wymuszające na rosyjskim Gazpromie przejrzystość cen, rozdział właścicielski i zgodę na dostęp innych firm do rury. Przepisy nie są tak rygorystyczne jak początkowo planowano.

Jeśli chodzi o pozostałą część gazociągu, regulacje, które ją obejmą, zostaną uzgodnione w negocjacjach Niemiec z Rosją. Przeciwnicy Nord Stream 2 mówią, że to jedyne ustalenia, dla których była zgoda w Unii Europejskiej, a ponadto rola Komisji została wzmocniona i ma ona pilnować, by unijne prawo było przestrzegane.

- To jest zupełnie nowe rozwiązanie, które dyscyplinuje monopolistów. Oto nam chodziło w przypadku Gazpromu, żeby nie mógł powodować, że dostawy stają się bronią polityczną - skomentował szef parlamentarnej komisji przemysłu i energii Jerzy Buzek.

Europoseł Zdzisław Krasnodębski ma wątpliwości dotyczące znowelizowanej dyrektywy. - Ona zapełnia lukę i będzie utrudniała inwestycje, które mogą być sprzeczne z interesem Unii Europejskiej - powiedział europoseł, ale wyraził obawy, że Gazprom znajdzie sposób na ominięcie przepisów. Jeśli tak się stanie, to - jak zapowiedział polski deputowany - będzie domagał się zaostrzenia regulacji.

yenn/IAR, Polskie Radio