35-letnia Anna Romana nie mogła uwierzyć, gdy kilka dni temu zadzwonił do niej Ojciec święty, by zaproponować, że może ochrzcić jej dziecko. - Byłam tak zaskoczona tym, że on zadzwonił do mnie. Powiedział mi, że przeczytał mój list i że chciałby powiedzieć jej osobiście, że jest ktoś, kto się o mnie troszczy – opowiadała kobiera.

Wcześniej kobieta napisała list do papieża Franciszka, zwierzając się mu ze swojej sytuacji. Była już ona wówczas w ciąży z pewnym żonatym mężczyzną, który, gdy dowiedział się o tym, że spodziewa się ona dziecka, chciał ją zmusić do aborcji. Anna Romano podkreśliła też, że nie zgodziła się na aborcję i kazała owemu mężczyźnie „znikać z jej życia”.

I choć Romano nie spodziewała się odpowiedzi, to jakiś czas później, gdy była na wakacjach, zadzwonił do niej Franciszek. - Rozmawialiśmy przez kilka minut, ale moje serce napełniło się radością – mówi kobieta. Ojciec święty powiedział jej, że „dziecko jest darem od Boga, znakiem Bożej Opatrzności” i że „nigdy nie będzie sama”. - On powiedział mi, że my chrześcijanie nigdy nie powinniśmy się bać – opowiadała Romano. - I dodał, że muszę być odważną i silna dla mojego nienarodzonego dziecka – dodała.

A gdy kobieta powiedziała, że pragnęłaby ochrzcić swoje dziecko, ale że obawia się, iż jej rozwód i to, że jest samotną matką może stanowić przeszkodę, Ojciec święty odpowiedział, że on będzie „duchowym ojcem” dla jej dziecka i ochrzci je osobiście. A kobieta, już w mediach, podkreśliła, że jeśli dziecko, które nosi w swoim łonie będzie chłopcem, to będzie nosiło imię Franciszek.

TPT/LSN