Kiedy przychodzi do nas penitent z czymś ważnym i pocieszającym, wiemy, że mamy do czynienia z pierwszym owocem spotkania, które już się odbyło, spotkania z miłością Boga, który swoją łaską otworzył jego serce i uczynił je gotowym do nawrócenia” - mówił papież Franciszek w trakcie spotkania z uczestnikami światowego spotkania misjonarzy miłosierdzia.

Papież podkreślił dalej:

Nasze kapłańskie serce powinno dostrzec cud, jaki dokonał się w życiu człowieka, który spotkał Boga i który doświadczył już skuteczności Jego łaski. Nie byłoby prawdziwym pojednaniem, gdyby nie wyszło ono od łaski spotkania z Bogiem, które poprzedziło spotkanie ze spowiednikiem”.

Jak komentuje Paweł Pasierbek SJ – papież w swoim przemówieniu zaznaczył, że misjonarze winni zanosić w imię Jezusa Chrystusa przesłanie, którym jest pokój pochodzący od Boga. Jak podkreślił:

On potrzebuje człowieka, aby niósł światu Jego przebaczenie”.

Zauważył, że konieczna jest współpraca człowieka, aby ten żył miłością miłosierną, której wcześniej doświadczył od Boga, jako że sam jest grzesznikiem.

Papież Franciszek podkreślał wyraźnie:

Uznanie skruchy grzesznika jest równoznaczne z przyjęciem go i przyjęciem w otwarte ramiona, podobnie jak ojciec z przypowieści, kiedy przyjmuje syna marnotrawnego wracającego do domu; nie pozwala dokończyć słów, które sobie przygotował, aby przeprosić, ponieważ spowiednik zrozumiał już wszystko, bo sam jest grzesznikiem”.

Dodawał też:

Nie trzeba wystawiać na próbę skruchy kogoś, kto uznał już swój grzech i wie, gdzie zbłądził, nie trzeba wypytywać o wszystko. Och ci spowiednicy, którzy pytają, pytają dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści minut... «Jak to było? I jak?» Nie trzeba wypytywać tam, gdzie zadziałała już łaska Ojca; nie wolno naruszać świętej przestrzeni człowieka, gdzie spotyka się on z Bogiem”.

dam/vaticannews.va/pl/, Fronda.pl