Posłowie Andrzej Rozenek i Michał Kabaciński stwierdzili, że gdyby państwo przejęło kontrolę nad rynkiem marihuany, zarobione środki władze mogłyby przeznaczać właśnie na edukację. Ich zdaniem takie rozwiązanie wyeliminowałoby podziemie. Odpowiednie przepisy miałyby sprawić, że nie opłacałoby się ani sprzedawać, ani kupować marihuany z nielegalnych źródeł. Handlarzy czekałyby surowe kary, a klienci nie mieliby potrzeby ryzykowania. - Ci, którzy chcą zakazywać, tak naprawdę wspierają mafię - mówili.

 

Idąc dalej tym tropem trzeba by też stworzyć monopol państwa na wszystkie twarde narkotyki, a i prostytutki znacjonalizować i zrzeszyć w państwową korporację, tak by ściągnięte od nich podatki przeznaczać na przykład na promowanie feminizmu. Niemożliwe? Poczekajmy na kolejne konferencje Ruchu Palikota.

 

TPT/Wyborcza.pl