Dirk i Petra Wunderlich uczyli swoje dzieci, w wieku od 7 do 14 lat, w domu. Wcześniej przez kilka lat próbowali znaleźć w Unii Europejskiej kraj, w którym mogliby to robić legalnie; jednak ojciec rodziny nie mógł znaleźć pracy, i państwo Wunderlich wrócili do Niemiec.

Zaraz po powrocie dzieciom odebrano wszystkie dokumenty, które upoważniały je do wyjazdów za granicę. W ten sposób państwo chciało zapobiec kolejnej „ucieczce” rodziny z Niemiec.

W ostatni czwartek służby państwowe podeszły rankiem pod dom państwa Wunderlich. Gdy ojciec rodziny nie chciał ich od razu wpuścić, policja zagroziła wyważeniem drzwi. Groźba poskutkowała; gdy urzędnicy weszli do domu, natychmiast – według relacji Dirka Wunderlicha, w wielkim pośpiechu i wśród chaosu – zaczęli wyprowadzać dzieci z domu. W stosunku do najstarszej, 14-letniej córki, musieli zastosować siłę, ta bowiem nie chciała zostawić rodziców. Matka dzieci nie mogła ich nawet pocałować, bo została odepchnięta przez jednego z urzędników, który miał przy tym powiedzieć: „już na to za późno”.

Sędzia Koenig z Darmstadtu zezwolił na użycie siły nawet wobec dzieci, gdyby nie chciały dobrowolnie odejść z domu, twierdząc, że „przejęły opinie rodziców na temat edukacji domowej” i wobec tego „nie można liczyć na współpracę” z ich strony.

Państwo Wunderlich chcieli nauczać swoje dzieci w domu ze względu na przekonania religijne. Niemieckie organizacje walczące o legalizacę edukacji domowej deklarują, że będą walczyć o powrót odebranych dzieci do domu; protesty przygotowują też organizacje amerykańskie.

PCh/LSN