Policja zastrzeliła obu zamachowców, którym nie udało się osiągnąć założonego celu. Nikogo nie zamordowali, raniąc jedynie jednego ze strażników wystawy.

Trudno się dziwić, że wystawa wywołała oburzenie muzułmanów. Ich zdaniem postaci Mahometa nie można bowiem w ogóle przedstawiać. Tymczasem w ocenie „L’Osservatore Romano” wystawa była po prostu „bluźniercza”.

Do wydarzeń doszło 3 maja, ale dopiero dzisiaj przyznało się do niego Państwo Islamskie. Oczywiście nie sposób stwierdzić, czy rzeczywiście to „kalifat” zorganizował ataki, bo przyznać się – nie sztuka. Jest jednak faktem, że przed atakiem jeden z zamachowców deklarował wierność dla niewskazanego konkretnie „lidera” muzułmańskiego. Może tu jednak chodzić o szefującego Państwu Islamskiemu al-Baghdadiego, który mieni się kalifem. 

pac/catholicculture/cnn