Artysta


Twórczości Tomasza Budzyńskiego poświęcona jest strona internetowa http://budzy.art.pl/ Artysta przedstawia się na niej w sposób jaki uznaje za właściwy, więc po prostu na początku zacytuję, żeby zapoznać czytelnika z faktami:


Muzyk
 „Zadebiutowałem w 1984 roku jako wokalista zespołu Siekiera, który odniósł wówczas sukces na Festiwalu w Jarocinie. Rok później razem z Robertem Brylewskim i Sławkiem Gołaszewskim założyliśmy zespół Armia, w którym śpiewam do dziś (armia.art.pl). Od 1996 roku występuję w zespole 2Tm2,3, który stworzyliśmy wraz z Darkiem Malejonkiem i Robertem Friedrichem (2tm23.art.pl). W 2004 roku narodził się projekt Trupia Czaszka, w którym śpiewam i gram na basie (myspace.com/trupiaczaszka1). Pomysł na solowy projekt powstał w 2000 roku i zaowocował dotychczas trzema płytami: "Taniec Szkieletów" (2002), "Luna" (2008) oraz "Osobliwości" (2011). Pierwszą płytę nagrałem wspólnie z Krzysztofem "Bananem" Banasikiem, a na drugiej usłyszeć można wielu świetnych muzyków, których zaprosiłem do współpracy, m.in.: Roberta Friedricha, Marcina Pospieszalskiego, Piotra "Stopę" Żyżelewicza. Na koncertach towarzyszy mi zespół w składzie: Karol Nowacki - akordeon, klawisze; Łukasz Kluczniak - saksofon, klawisze; Przemek Pacan – perkusja. Często przy okazji moich koncertów solowych odbywają się wystawy mojego malarstwa.” Tomasz Budzyński o filmie „Podróż na wschód”:

 


Literat
„Jestem autorem tekstów na moich płytach solowych. Moje wiersze były drukowane w pismach "Tylko Rock", "Czas Kultury". W grudniu 2011 ukazała się moja pierwsza książka "Soul Side Story". Do książki dołączony jest fabularny film pt. "Podróż na Wschód" w formie DVD.. "Soul Side Story", literacka i poetycka autobiografia Tomasza Budzyńskiego. Ponad 400 stron bogato ilustrowanych unikalnymi zdjęciami. Dołączony jest do niej pełnometrażowy film "Podróż na Wschód" w reżyserii Tomasza Budzyńskiego i Łukasza Jankowskiego. Główną rolę gra w filmie zespół Armia i muzyka, a scenariusz oparty jest o nowelę Stefana Grabińskiego "Maszynista Grot". Film miał swoją premierę podczas 11. Festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu.” Książka ukazała się nakładem wydawnictwa In Rock.


Obszerne fragmenty książki w Tygodniku Powszechnym: http://tygodnik.onet.pl/33,0,69857,1,artykul.html Promocja w Muzeum Literatury:



Malarz
„Jestem z wykształcenia plastykiem, a to, że stałem się wokalistą to tylko przypadek. Ukończyłem Liceum plastyczne w Nałęczowie, a potem studiowałem jakiś czas historię sztuki na KUL. Wtedy właśnie nikomu nie znany zespół Siekiera odniósł wielki sukces na festiwalu w Jarocinie w 1984 roku, no i otworzyła się przede mną droga, którą idę do dziś. Stałem się muzykiem i robię to już dwadzieścia pięć lat, ale w swojej głębszej naturze jestem malarzem, ja myślę obrazami, a moje piosenki są w zasadzie opisami pewnych wizji plastycznych. Jest to coś, co chciałbym namalować, ale zamiast namalować zaśpiewałem o tym. Jednak są takie wizje które zdecydowanie lepiej wyglądają na płótnie, dlatego wciąż zajmuję się malarstwem i grafiką - czy to będą okładki płyt, projekty plakatów, czy wreszcie malarstwo sztalugowe.


Wystawa:
Tytuł wystawy „Podróż na wschód” ma związek z piosenką zespołu Armia i z filmem o tym tytule.

 

O filmie kiedyś pisał Jarosław Wróblewski we Frondzie TUTAJ

 

Galeria Kordegarda znajduje się na Krakowskim Przedmieściu, naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego. Znajduje się w kompleksie budynków Pałacu Potockich w którym ma siedzibę Ministerstwo Kultury. Została więc zorganizowana niejako w centrum Polski, można powiedzieć w epicentrum wiadomej walki o symbole i znaczenia. Kiedy szłam na tę wystawę interesowało mnie, czy plastyczna artysty z zespołu 2Tm2,3, jest czymś podobnym do piosenek tego zespołu, mocnym manifestem katolickiej wiary, ideologicznie jednoznacznym, inkulturowanym w ostrą awangardową, czy może lepiej – subkulturową formę. Spodziewałam się zobaczyć odbicie tego w malarstwie. Zupełnie tak nie jest.

 

Forma
Na wystawie znajdujemy to, co artysta określa jako „pagórki, drzewka i domki”. Pokazano w sporej, jak na małą przestrzeń ilości, stosunkowo nieduże wymiarami obrazy, o tradycyjnej estetycznej formie. Olej lub akryl na płótnie. Ich kompozycja jest zaprzeczeniem spontaniczności, planowana, o bardzo wyrozumowanej, geometrycznej formie. Artysta bardzo uważnie zapełnia kolorem płaszczyzny, nie przekraczając żadnym niekontrolowanym, emocjonalnym pociągnięciem pędzla wyznaczonych przez siebie konturów. To stwarza rozbicie formy na małe skontrastowane płaszczyzny, przypominające witraż lub wycinankę. To również zaskakuje. Znając muzykę, spodziewałam się happeningowego, gorącego rozmachu malarskiego gestu.

 

Wbrew deklaracjom sugerującym, że są to jakieś wspomnienia z podróży mające związek z widokami z okien pociągu na wschód od Warszawy, ja tu widzę mało odbicia obserwacji natury. Miasta we Włoszech, budowane na stokach gór, ze ścianami domów pokrytymi włoską różowawą glina, nieraz tak wyglądaj i to malowali surrealiści. Niemniej polski wchód w żadnym wypadku tak nie wygląda. On jest z reguły plaski, nie górzysty, domki są ustawione liniowo wzdłuż ulic, lub rozsiane po płaskowyżu, a nie piramidalnie spiętrzone. Zatem nie są to realne polskie wschodnie pejzaże. Te „domki” często jakby pozlepiane są w płaszczyzny wieży lub trójkąta kontrastującego z jednolitym kolorystycznie tłem.

 

Charakterystyczne dla niemal wszystkich obrazów jest używanie w różnych kontekstach zbrudzonego koloru różowego, zestawionego z płaszczyznami stającymi w kontrastowej kłótni. Różowawe konstrukcje domków, są, jakby cielesne. Można powiedzieć, że są więc to w pewnym sensie różowe pejzaże, różowa rzeczywistość. Moim zdaniem jest to prędzej kolorystyczna ucieczka od realnego, szarego, ciemno-drewanianego polskiego wschodu, niż „droga na wschód”.

Forma fantastycznej konstrukcji pozlepianej z budowli, zawieszonych wbrew grawitacji, to częsty motyw malarstwa surrealistycznego, którego istotą jest pomijanie praw fizyki, logiki i widzenia. Gdybym miała „zaszufladkować” artystę, powiedziałabym, że jest on neosurrealistą i porównała bym np. z przeżywającym również fascynację domkami, co prawda miejskimi i koleją hiszpańskim artystą Arnau Alemany, polskim Jackiem Yerka, czy innymi podejmującymi nieco drwiąco, każdy na swój sposób, stary wzięty z Breughla temat „Wieży Babel” czy zagadkowego, spiętrzonego „Metropolis”.

 

Znaczenia
Kiedy artysta zapytał się mnie, czy mi się podobają te obrazy, odpowiedziałam, jeszcze przeżywając swoje zaskoczenie, że są one „zadziwiająco pogodne, w kontraście wobec muzyki, jaką Pan tworzy”. Odpowiedział, że tak, to jest malarstwo i ono musi być „pogodne”, „muzyka nie musi”. Okoliczności wernisażu nie są zbyt przyjazne dłuższym dialogom, więc poprzestaliśmy na tym. Ja zaś pozostałam z pełnymi wątpliwości myślami, czy rzeczywiście sztuka malarska tworzona przez literata i muzyka, którego twórczość nasączona zawsze była znaczeniami, może być nagle zupełnie pozbawiona znaczeń? Czy ktoś tworzący muzykę którą często nazywa się „czarną”, czarne stroje, mroczna scena, groźnie brzmiące dźwięki i tonacje głosów, może być jednocześnie autorem kolorowego, „bezporoblemowego” malarstwa? Cóż określa „osobowość artysty”?

 

Tytuł wystawy
„podróż na wschód” oznacza podróż od rozumu do serca, do jak mówi tytuł autobiograficznej książki Tomasza Buszyńskiego „Soul Side” – „Strony Duszy”.


Z katalogu wystawy, tekst kuratora Marka Zająca: „Podróż na Wschód to tytuł jednego z rozdziałów, książki Soul Side Story jego autorstwa, ale również tytuł filmu, którego jest twórcą. Czym więc jest owa Podróż na Wschód? Grzegorz Pacewicz cytowany w książce Budzyńskiego opisał to tak: „ Podróż na wschód człowiek odbywa w sobie. Scenografia zewnętrzna jest tylko jej zaczynem. Zachód to Rozum, a Wschód to Serce. Podróż następuje przez odejmowanie treści racjonalnych, z czego rodzi się podróż na Wschód, czyli droga do Serca.”


Czy mamy rozumieć to tak, że artysta podejmujący w poezji, muzyce i literaturze ciągle jakieś znaczenia, podróżuje do swojego serca, dociera tam i to serce artysty nie posiada żadnych znaczeń? Jest to puste serce?

 

Więc szukam dalej, bo aż nie chce mi się w to wierzyć, żeby tak było. Deklaracja czystej formy tego malarstwa znajduje się też w czwartej minucie filmu stanowiącego zapis konferencji prasowej w Muzeum Literatury, towarzyszącej promocji książki „Soul Side Story”. „Uważam,że malarstwo najbardziej wyraża mnie jako osobę. Generalnie głównie maluję pagórki drzewka i domki i to mi wystarczy. Tak, mogę powiedzieć, że te pagórki drzewka i domki mówią najwięcej o mnie”. 

Pytanie o znaczenia

Czym jest znaczenie? Czy tak łatwo jest je posiadać, lub się ich wyzbywać? Czy obrazy faktycznie nie posiadają znaczeń? Czy kompozycje które były kanwą do okładek płyt, a tak w dużej mierze jak zauważyłam jest, płyt na których są skondensowane znaczeniowo teksty, same w sobie, wyrwane z kontekstu, nie posiadają znaczeń i ideologii?

 

Wydaje mi się, że dotychczas myślano o tym inaczej. W tekście jaki na stronie internetowej opisuje jedną z płyt o tytule „Osobliwości” można przeczytać: „punkowy głód poszukiwań i niechęć do tego, co modne, ale też wrażliwość modernistyczna. „Osobliwości” to artystyczne doświadczanie korespondencji sztuk”. Jeżeli więc sam autor na swojej stronie pisze o „korespondencji sztuk”, sugerując, że u niego muzyka, tekst i malarstwo wchodzą w dyfuzję, czemu nie okazał tego na wystawie w Kordegardzie? Od tej chwili przenikania treści do malarstwa ma nie być, choć wcześniej tyle o niej słyszeliśmy? Ten „bezideologiczny” przekaz wystawy trochę też wynika z doboru obrazów, na który się zdecydowano. Dużo też zależy od autorskiego i kuratorskiego komentarza. Jak napisałam powyżej, w tym wypadku ostro wypiera się on ideologii.

Zachowam się nieco prowokacyjne ilustrując ten artykuł wziętym ze strony autora namalowanym przez niego wizerunkiem Chrystusa. Zdaje mi się, że tu i ówdzie widnieją na obrazach jakby budowle kościołów, lub przenikające kompozycje motywy krzyża, wieży Babel. Czuję, że nieco inaczej wybrane i skomentowane obrazy wprost krzyczały by o tych znaczeniach. Ale oczywiście nie upieram się przy doszukiwaniu się tego czego ma nie być. Zastanawiam się, na jakim etapie pozbyto się znaczeń, czy też może nigdy ich nie było? Skoro ma być to odczytywane jako prosta wystawa bez ideologii i kulturowego tła, takie zadanie postawili przed sobą artysta i kurator, to niech taka pozostanie.

 

Maria Patynowska