Ateiści, agnostycy i różnego rodzaju sceptycy domagają się racjonalnych argumentów wskazujących na istnienie Boga. Aby im pomóc, ludzie wierzący powinni przede wszystkim za nich się modlić, otaczać ich troskliwą miłością i dawać im przykład życia wiarą na co dzień.

Nie mogą się wymówić od winy

W artykule Wiara i rozum, opublikowanym w nrze 3-2011 „Miłujcie się!”, zostały zaprezentowane argumenty wskazujące na fakt, że rozum ludzki ma zdolność oraz moc poznania istnienia Boga. Cała stworzona rzeczywistość mówi o istnieniu niewidzialnego Boga. Harmonijny ład, piękno, dobro, celowość całego stworzenia jest dla człowieka księgą mówiącą o istnieniu Stwórcy.

„Czyż rozum ludzki – pyta się bł. Jan Paweł II – który z tak wielkim trudem zmierza do określenia budowy i zasad  działania cząsteczek materii, nie skłania się może ku temu, by szukać ich początku w najwyższym Rozumie, który dał początek wszystkiemu? W obliczu tych wspaniałości, które można by nazwać niezmiernie małym światem atomu i niezmiernie wielkim światem kosmosu, umysł człowieka odczuwa w pełni, że wszystko to przekracza jego twórcze możliwości, a nawet wyobraźnię, i pojmuje, że tak wspaniałe i wielkie dzieło wymaga Stwórcy, którego mądrość przewyższa każdą miarę, a moc nie zna granic” (katecheza z 10 lipca 1985 r.).

Jest zatem cały szereg racjonalnych przesłanek do uznania konieczności istnienia Boga. „To bowiem, co o Bogu można poznać – czytamy w Piśmie św. – jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy” (Rz 1,19-20). Okazuje się, że nie brak racjonalnych dowodów, tylko przywiązanie do grzechu prowadzi do odrzucenia wiary. Święty Paweł stwierdza, że nie mogą się wymówić od winy ci niewierzący w Boga, którzy „przez nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1,18). Świadome i dobrowolne trwanie i upodobanie w grzechu sprawia, że ludzka wola oraz umysł ludzki zostają tak zaćmione i zniewolone, że człowiek jest zamknięty na przyjęcie prawdy o istnieniu Boga Stwórcy. 

Istnieją także inne przyczyny ateizmu. Są ateiści, którzy odrzucają takiego boga, jakiego rzeczywiście nie ma, jakiego sami sobie wymyślili. Słusznie, że negują istnienie takiego urojonego boga, ale nie zwalnia ich to z obowiązku poszukiwania prawdy. Doświadczenie ateizmu połączone z wytrwałym poszukiwaniem prawdy zawsze prowadzi do głębokiej wiary w prawdziwego, żyjącego Boga. W wielu wypadkach ateizm rodzi się z powodu braku wiedzy, którą objawił nam Jezus, na temat istnienia zła i niezawinionego cierpienia w świecie. W swoim nauczaniu Kościół katolicki uświadamia nam, że „nie są wolni od winy ci, którzy dobrowolnie usiłują bronić Bogu dostępu do swego serca i unikać zagadnień religijnych, nie idąc za głosem swego sumienia; jednakże i sami wierzący ponoszą często za to pewną odpowiedzialność (…), o ile skutkiem zaniedbań w wychowaniu religijnym albo fałszywego przedstawiania nauki wiary, albo też braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i społecznym, powiedzieć o nich trzeba, że raczej przesłaniają, aniżeli pokazują prawdziwe oblicze Boga i religii” (Gaudium et spes, 19).

Światło rozumu wlane nam przez Boga

W każdym człowieku istnieje wrodzony zmysł moralny, który mu mówi, co jest dobre, a co jest złe. Ten uniwersalny moralny zmysł wskazuje na istnienie stałego wzorca obowiązującego wszystkich ludzi, który mówi o istnieniu największego Autorytetu, czyli Boga.  We wszystkich kulturach istnieje podstawowy zestaw norm moralnych, które mówią, że złem jest zabójstwo, kradzież, kłamstwo, zdrada i tchórzostwo. Najwięksi zbrodniarze, kłamcy, złodzieje i rozpustnicy wiedzą, że postępują źle, ponieważ z całą pewnością sami by nie chcieli, aby ktoś inny pozbawił ich życia, oszukał ich, okradł czy zdradził. Sami postępują niesprawiedliwie, ale chcą, ażeby wobec nich odnoszono się sprawiedliwie. Czyny ludzkie są oceniane i potępiane jako złe w oparciu o uniwersalne prawdy moralne, które określa się jako prawo naturalne. Święty Tomasz z Akwinu podkreśla, że prawo naturalne „nie jest niczym innym jak światłem rozumu wlanym nam przez Boga. Dzięki niemu wiemy, co należy czynić, a czego unikać. To światło, czyli to prawo, Bóg podarował nam w akcie stworzenia”.

Stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo (Rdz 1,27), Pan Bóg sprawia, że „treść Prawa wypisana jest w ich sercach” (Rz 2,15). Prawo naturalne jest faktem, który można empirycznie sprawdzić. Istnienie tego prawa wskazuje na niewidzialną obecność Najwyższego Prawodawcy – czyli Boga, który kierując się bezinteresowną miłością, pokazuje człowiekowi drogę dojrzewania do pełni szczęścia, do doskonałości. Błogosławiony Jan Paweł II przypomina nam, że „sam człowiek został powierzony własnej trosce i odpowiedzialności. Bóg pozostawił go »w ręku rady jego« (por. Syr 15,14), aby szukał swego Stwórcy i dobrowolnie dochodził do doskonałości. Dochodzić – znaczy własnym wysiłkiem budować w sobie tę doskonałość. Istotnie, podobnie jak rządząc światem, człowiek kształtuje go wedle własnego rozumienia i woli, tak też spełniając czyny moralnie dobre, potwierdza, rozwija i umacnia w sobie podobieństwo do Boga” (Veritatis splendor, 39). Błogosławiony Jan Paweł II podkreśla, że „podporządkowując się wspólnemu prawu, nasze czyny budują prawdziwą komunię osób i z pomocą łaski Bożej szerzą miłość, która jest »więzią doskonałości« (Kol 3,14). Kiedy natomiast wyrażają lekceważenie prawa czy choćby tylko jego nieznajomość, zawinioną lub nie, naruszają komunię osób ze szkodą dla każdego” (VS 51).

Prawo naturalne, czyli uniwersalne normy moralne, które obowiązują wszystkich ludzi, zawarte są w 10 przykazaniach, które otrzymał Mojżesz od Boga na górze Synaj. Poprzez to prawo Bóg pokazuje człowiekowi, co jest dobre, a co jest złe, wytycza mu drogę do szczęścia i życia wiecznego – drogę do nieba.   II Sobór Watykański uświadamia nam, że „najwyższą normą ludzkiego życia jest samo prawo Boże, wieczne, obiektywne i uniwersalne, którym Bóg, wedle planu mądrości i miłości swojej, porządkuje, kieruje i rządzi całym światem i losami wspólnoty ludzkiej. Tego to prawa uczestnikiem czyni człowieka Bóg, aby za miłosiernym zrządzeniem Bożej Opatrzności mógł on coraz lepiej poznawać niezmienną prawdę” (Dignitatis humanae, 3).

[koniec_strony]

Błogosławiony Jan Paweł II przypomina, że posłuszeństwo prawu naturalnemu pogłębia i umacnia ludzką wolność: „Ukształtowana na wzór wolności Bożej, wolność człowieka nie zostaje zniesiona przez jego posłuszeństwo Bożemu prawu. Wprost przeciwnie: jedynie dzięki temu posłuszeństwu trwa w prawdzie i w pełni odpowiada ludzkiej godności, jak stwierdza wyraźnie Sobór: „godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalniając się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swego celu drogą wolnego wyboru oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie odpowiednie pomoce” (Gaudium et spes, 17). 

W swoim dążeniu ku Bogu, który „jeden tylko jest Dobry”, człowiek powinien dobrowolnie czynić dobro, a unikać zła. Aby to jednak było możliwe, musi umieć odróżniać dobro od zła. Dokonuje tego przede wszystkim dzięki światłu naturalnego rozumu, które jest w człowieku „odblaskiem Bożego oblicza” (Veritatis splendor, 42).

Nakładają prawdzie pęta

Dlaczego pomimo istnienia uniwersalnego prawa naturalnego ludzkość pogrążona jest w nieporządku moralnym? Święty Paweł wyjaśnia, że ludzie „choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych, stali się głupimi” (Rz 1,21-22). Świadomy i dobrowolny wybór grzechów, trwanie w nich przesłania oraz zaciemnia ludziom ich zdolność rozpoznania prawdziwego Boga i oddawania Mu czci. Stwórca szanuje wolny wybór ludzi i „dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy” (Rz 1,24-25). 

Z punktu widzenia Boga, jak pisze św. Paweł, ateizm nie rodzi się na poziomie intelektualnym, ale na poziomie woli i serca człowieka. To przez nieprawość ludzie nakładają prawdzie pęta (por. Rz 1,18). Jeśli ktoś ma upodobanie w grzechach, tkwi w nich i nie chce się z ich niewoli wyzwolić, to wtedy lekceważy Boże przykazania, odrzuca je, a w końcu zaprzecza nawet istnieniu Boga. Ateizm jest więc konsekwencją upartego kroczenia własną drogą życia, wbrew racjonalnemu prawu moralnemu, które Bóg wyrył w sercu każdego człowieka. Dlatego też ludzie wierzący powinni przede wszystkim modlić się za ateistów oraz otaczać ich troskliwą miłością, dając im przykład życia wiarą na co dzień. W Dzienniczku św. s. Faustyny jest prośba Pana Jezusa, abyśmy modlili się o nawrócenie grzeszników koronką do Bożego Miłosierdzia: „zachęcaj dusze do odmawiania tej koronki, którą ci podałem. Przez odmawianie tej koronki podoba Mi się dać wszystko, o co Mnie prosić będą. Zatwardziali grzesznicy, gdy ją odmawiać będą, napełnię dusze ich spokojem, a godzina śmierci ich będzie szczęśliwa. Napisz to dla dusz strapionych: Gdy dusza ujrzy i pozna ciężkość swych grzechów, gdy się odsłoni przed jej oczyma duszy cała przepaść nędzy, w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza, ale z ufnością niech się rzuci w ramiona mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki. Dusze te mają pierwszeństwo do mojego litościwego serca, one mają pierwszeństwo do mojego miłosierdzia. Powiedz, że żadna dusza, która wzywała miłosierdzia mojego, nie zawiodła się ani nie doznała zawstydzenia. Mam szczególne upodobanie w duszy, która zaufała dobroci mojej. Napisz: Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny” (Dz. 1541). „Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie, i daję im, czego pragną” (Dz. 1728). To jest największa kara za grzechy: doświadczenie ich prawdziwych konsekwencji, a ostateczną konsekwencją odrzucenia Boga przez człowieka jest piekło.

Pan Jezus mówi, że ktokolwiek otworzy się i zaufa Mu, i będzie odmawiał koronkę do Bożego Miłosierdzia, „dostąpi wielkiego miłosierdzia w godzinę śmierci. Kapłani będą podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku; chociażby był grzesznik najzatwardzialszy, jeżeli raz tylko zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia mojego. Pragnę, aby poznał świat cały miłosierdzie moje. Niepojętych łask pragnę udzielać duszom, które ufają mojemu miłosierdziu” (Dz. 687).

ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Tekst ukazał się na łamach dwumiesięcznika "Miłujcie się!"