Sytuacja ujawniona przez reporterkę "Dużego Formatu" w ramach akcji #metoo obnażyła hipokryzję środowisk lewicowo-liberalnych w Polsce. Chodzi o stosunek do kobiet znanego pisarza Janusza Rudnickiego. 

"Rozmawiamy miło, kafejka pełna ludzi, aż tu nagle w drzwiach pojawia się ów kolega, a pisarz woła do niego: Chodź, k...y już są!"- opisuje spotkanie z pisarzem Anna Śmigulec. W obronie Rudnickiego stanęło wielu przedstawicieli polskiej lewicy, choć to nie jedyny taki wyskok pisarza...

Akcja #metoo (w polskiej wersji #jateż) była reakcją na seksskandal Harveya Weinsteina. Zainicjowała ją Alyssa Milano. Kobiety na całym świecie zaczęły używać hashtagu #metoo, aby ukazać skalę niedopuszczalnych zachowań na tle seksualnym ze strony mężczyzn. 

Do akcji dołączyła również dziennikarka "Gazety Wyborczej", Anna Śmigulec, która zwierzyła się z przeżyć związanych z pisarzem Januszem Rudnickim. 

„Rozmawiamy miło, kafejka pełna ludzi, aż tu nagle w drzwiach pojawia się ów kolega, a pisarz woła do niego: »Chodź, ku**y już są!«”- tak opisała spotkanie ze znanym pisarzem. Rudnicki tłumaczył później, że to był taki żart, "coś w rodzaju, człowiek ich szuka po burdelach, a one siedzą tu, we Wrzeniu Świata. Czyli jakaś mikroprzypowieść”. Pisarz stwierdził, że do mężczyzn też mówi czasem "per k***y, a nawet bardziej ordynarnie". W obronie Rudnickiego stanęła cała plejada gwiazd polskiej lewicy i obrońców praw kobiet! 

„Robienie z siebie ofiary z powodu debilnego żartu w kawiarni to jakaś żałość”-oceniła ikona ruchu feministycznego w Polsce, Kazimiera Szczuka. Całkiem ciekawy był również facebookowy wpis żony Jacka Żakowskiego:

 

 

 

Pisarka i publicystka Krystyna Kofta, drwiąc z dziennikarki "Dużego Formatu", przypomniała, że Rudnicki "walczy o prawa kobiet":

„Teraz Rudnicki musisz wziąć na klatę wszystko, nieważne, że chodzisz na marsze z kobietami, walczysz o prawa kobiet, zostałeś napiętnowany, wymieniony z nazwiska jako jedyny w tym wywiadzie. Twoja wina, że byłeś autorytetem dla tej pani!”- napisała. 

Wreszcie, dziennikarka Superstacji, Eliza Michalik, dla której niemal wszystko jest seksistowskim zamachem na prawa kobiet:

 „Wyprowadzanie norm obyczajowych i prawnych z czyjegoś subiektywnego poczucia zawstydzenia czy zniesmaczenia (...) może skończyć się tym, że tylko jeden punkt widzenia i jedna wrażliwość (w Polsce najpewniej katolicko-narodowa) będą dyktować jak żyć i z czego się śmiać”- napisała na portalu społecznościowym. 

Z kolei przedstawiciele przeciwnego bieguna  światopoglądowego i politycznego zwracają uwagę na uderzającą hipokryzję lewicy i środowisk feministycznych. 

Wiktoria Beczek z „gazeta.pl” oraz Iga Dzieciuchowicz z „Codziennika feministycznego” skrytykowały hipokryzję swojego środowiska. Słowa pisarza i reakcja przedstawicielek nurtu feministycznego zaszokowały również byłą polityk Twojego Ruchu, Wandę Nowicką, która sama zetknęła się z chamstwem i seksizmem Rudnickiego. Za te słowa podziękowała Nowickiej Paulina Młynarska. 

Tego rodzaju głosy należą jednak do mniejszości. Szokuje to tym bardziej, że gdyby afera dotyczyła któregoś z posłów PiS czy publicysty któregoś z prawicowych mediów, zostałby natychmiast zlinczowany przez takie panie, jak Szczuka czy Michalik.

ajk/Facebook, TVP, Polityka, Fronda.pl