Czwartkowe referendum pokazało, że także „poważne” narody europejskie, żyjące w systemie demokratycznym od wieków, mogą zachowywać się nieracjonalnie. Kampania referendalna ogniskowała się wokół tematu imigracji. Można zaryzykować stwierdzenie, że większość mieszkańców Wielkiej Brytanii, za cenę wypowiedzenia się przeciwko zjawisku, na którym i tak korzystała brytyjska gospodarka, wybrali gospodarczy i polityczny chaos. Już dzisiaj mamy do czynienia z paniką na giełdach, a londyńskie City do jedna z najważniejszych gałęzi gospodarki. Pokonany James Cameron może stracić władzę, a jego miejsce może zająć skrajnie lewacki Jeremy Corbyn. A wkurzeni Szkoci i Irlandczycy z północy, mogą zażądać niepodległości, i tym samym zakończyć byt Zjednoczonego Królestwa.

Bardzo bolesny rozwód

Proces rozejścia się dróg Unii Europejskiej będzie bardzo długi. Londyn i Brukselę łączy wiele umów zawartych w ramach traktatów europejskich. Wiele z nich trzeba będzie negocjować od nowa, nie mając do tego żadnych mechanizmów. Konieczna będzie też debata o tym, jaką rolę ma teraz Zjednoczone Królestwo odgrywać w Europie. Czy pozostanie tylko, jak Szwajcaria i Norwegia, w Europejskim Obszarze Gospodarczym, czy więzy Wielkiej Brytanii z UE będą mimo wszystko silniejsze. W Europejskim Parlamencie osłabną dwie ważne frakcje: Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy i Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej, oparte na brytyjskich stronnictwach.

Największe problemy czekają samą Wielką Brytanię. Decyzja dotycząca Brexitu wywołała szok na rynkach finansowych. A turbulencje związane z procesem wychodzenia ze struktur unijnych pogłębią jeszcze tą niepewność. A trzeba pamiętać, że sektor finansowy jest kluczowy dla brytyjskiej gospodarki. Prawdopodobnie referendum niepodległościowe będą chcieli powtórzyć proeuropejscy Szkoci, a z podobnym zamiarem nosi się Irlandia Północna. Największy przegrany referendum, James Cameron, już zapowiedział odejście. Jeśli doszłoby no nowych wyborów, mogłaby je wygrać Partia Pracy z lewackim Jeremym Corbynem na czele. A kwestia imigracji może rozwinąć się w jeszcze gorszy dla Brytyjczyków sposób, gdyż wyjadą pracujący Polacy, a problem muzułmańskich przybyszów i tak pozostanie.

Co dalej z Unią?

Po wyjściu z Unii rysują się dwa scenariusze. W pierwszym, Brexit uruchomi całą lawinę. Z Unii będą próbowali wyjść na pewno Holendrzy, Duńczycy i Szwedzi. Prawdziwe problemy się zaczną, kiedy eurosceptycy wygrają we Francji, w samym sercu Europy. Eurosceptyczne domino może wymusić na europejskich elitach reformy Unii. Najbardziej prawdopodobne w tym wariancie jest cofanie się integracji. Powrócą waluty narodowe, osłabnie wpływ Komisji Europejskiej na prawodawstwo krajów członkowskich, ograniczona zostanie możliwość podejmowania pracy w różnych państwach. Zapewne zostanie zaproponowany kształt UE bardziej przypominający strefę wolnego handlu niż ścisłą polityczną Unię.

W drugim wariancie, po opuszczeniu Unii przez Wielką Brytanię, mogą na kontynencie zwyciężyć tendencje federacjonistyczne. Pozbywając się hamulcowego, Niemcy wspólnie z brukselskimi technokratami, mogą próbować dokończyć projekt budowy superpaństwa. Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że poza projektem pozostaną kraje Europy wschodniej. W europejskim superpaństwie już nie będzie problemów z prowadzeniem zdecydowanie etatystycznej polityki gospodarczej, i uczynienia z lewicowych pomysłów inżynierii społecznej oficjalnej ideologii.  Nowa, federalna Unia będzie też starała się zdecydowanie bardziej rywalizować z USA na arenie międzynarodowej, rozluźniając więzy transatlantyckie.

Problemy dalekie od rozwiązania.

W reakcji na rzeczywiste problemy, mieszkańcy Europy zachowują się bardzo nieodpowiedzialnie. Z jednej strony, starają się problemów nie zauważać, co więcej, nawołują, żeby było jeszcze więcej tego samego, czyli pogłębienia integracji, multikulturalizmu i ingerencji w gospodarkę. Z drugiej strony, starają się w odpowiedzi na problemy zamykać się przed światem, jak tego by chcieli zwolennicy Nigela Faraga czy Donalda Trumpa. A najłatwiej było by sięgnąć po rozwiązania, które dały potęgę Europie czy Ameryce. Czyli wypływająca z religii chrześcijańskiej wiara w wolność człowieka, służebną rolę państwa i prymat prawa naturalnego nad wolą polityczną. Bez powrotu do fundamentów świetności Zachodu, nie uda się opanować czekającego nas po Brexicie kryzysu.

Bartosz Bartczak