Na początku lat 90. ubiegłego wieku służby specjalne byłego ZSRS, aby zdyskredytować Ukrainę, promowały w strukturach euroatlantyckich jej wizerunek, jako kraju rozdartego wewnętrznymi sprzecznościami, na którego zachodzie dominują skrajni „ukraińscy nacjonaliści”, a na wschodzie prorosyjscy sowieccy komuniści. Celem tej propagandy było straszenie Zachodu państwem ukraińskim, zwłaszcza zagrożeniem ze strony mitycznych „ukraińskich nacjonalistów”.

Rosja chce skłócić Polaków i UkraińcówW maju 2017 roku szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl Hrycak stwierdził, że „Służby specjalne FR prowadzą aktywne działania, których celem jest przeniknięcie rosyjskich agentów w szeregi ukraińskich organizacji patriotycznych oraz rekrutacja ukraińskich patriotów z zamiarem wykorzystania ich w swoich prowokacjach”.

„Służby specjalne wrogiego nam państwa stosują metodę werbowania agentów spośród członków patriotycznych organizacji. Inna metoda to wprowadzanie rosyjskich agentów do środowisk patriotycznych” – oświadczył Hrycak na briefingu w Kijowie. „To nie pojedyncze przypadki w jakimś konkretnym miejscu czy jakaś akcja poświęcona konkretnemu wydarzeniu. Widzimy systemową pracę rosyjskich służb specjalnych” – podkreślił Hrycak i wezwał „ukraińskich patriotów, by byli czujni”.

Ale w rzeczywistości problem jest znacznie głębszy i poważniejszy. W polskiej opinii publicznej pojawia się fałszywe przeświadczenie, że ukraińskie organizacje nacjonalistyczne są niezależne od rosyjskich wpływów. Niektóre środowiska w Polsce opowiadają się za wersją, według której sami Ukraińcy, bez pomocy z zewnątrz, rzekomo zaczęli propagować idee integralnego nacjonalizmu i promować kult Stepana Bandery. To nieprawda. Wszystkie nacjonalistyczne organizacje, ruchy i partie na Ukrainie powstały przy udziale i ścisłej kontroli KGB. Niestety, wielu szczerych patriotów Ukrainy znalazło się pod wpływem tej propagandy.

Na początku lat 90. ubiegłego wieku służby specjalne byłego ZSRS, aby zdyskredytować Ukrainę, promowały w strukturach euroatlantyckich jej wizerunek, jako kraju rozdartego wewnętrznymi sprzecznościami, na którego zachodzie dominują skrajni „ukraińscy nacjonaliści”, a na wschodzie prorosyjscy sowieccy komuniści. Celem tej propagandy było straszenie Zachodu państwem ukraińskim, zwłaszcza zagrożeniem ze strony mitycznych „ukraińskich nacjonalistów”. Co więcej, podjęto próbę przypięcia etykietki „nacjonalistów” wszystkim bez wyjątku członkom partii i ruchów popierających niepodległość Ukrainy, czyli tym, którzy uniemożliwiali rosyjskim czekistom odbudowę imperium rosyjskiego. Ta polityka nie zadziałała, ale agenci KGB zdołali stworzyć potężne i wpływowe nacjonalistyczne lobby na Ukrainie, które Moskwa od czasu do czasu wykorzystywała, by zdyskredytować Ukrainę w Polsce i na Zachodzie.

W drugiej połowie 2013 roku media, w tym Radio Wolna Europa, opublikowały kopię petycji oficerów ukraińskiego wywiadu do ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza, w której mówili o „sieci agentów Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej w szeregach ówczesnego kierownictwa wywiadu ukraińskiego”. Zostały wymienione nazwiska i stanowiska służbowe podejrzanych, którzy „utrzymują stabilny i systematyczny związek z rezydenturą Służby Wywiadu Zagranicznego FR i są wykorzystywani w celu uzyskania informacji wywiadowczych i prowadzenia działalności na szkodę Ukrainy”. Oprócz tego autorzy petycji twierdzili, że owi kierownicy „zignorowali informacje przekazane przez pracowników operacyjnych o działaniach rosyjskich służb specjalnych mających na celu zniszczenie relacji między Ukrainą i Rzeczpospolitą Polską, а także podburzanie do nienawiści etnicznej między narodami Ukrainy i Polski”.

Ekspert think tanku Global.Lab Mateusz Bajek w wywiadzie udzielonym Zbigniewowi Rokicie z dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia” zauważył, że ukraiński Majdan obudził kremlowskie demony kłamstwa i zaznaczył, że działalność rosyjskich trolli w Polsce „zintensyfikowała się jesienią 2013 roku, kiedy rozpoczęły się protesty na Majdanie. Ich zwiększoną aktywność można było zaobserwować już po kilku dniach protestów, to jest wtedy, gdy Kreml wypracował swoje stanowisko wobec Majdanu. Widać to było na należących do prezentujących informacje o Europie Wschodniej portali forach i profilach Facebook. Pod artykułami czy wpisami dotyczącymi Wschodu pojawiła się ogromna liczba komentarzy, a znaczna ich część była antyukraińska, antyamerykańska i – rzadziej – prorosyjska”.

Niestety, służby specjalne bardzo późno zaczęły przeciwdziałać takim metodom rosyjskiej agresji. Aby ocenić intensywność i skalę kremlowsko-łubianeckich działań dywersyjnych, przedstawiamy Czytelnikom fragmenty kroniki z kilku ostatnich miesięcy rosyjskiej wojny hybrydowej przeciwko Polsce, Ukrainie, Węgrom i Rumunii.

W październiku 2017 roku funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i policji zatrzymali grupę przestępczą Torpeda, która ma stać między innymi za eksplozją petardy przed budynkiem polskiego Konsulatu Generalnego w Łucku 10 lipca 2017 roku. Wykonawcy oraz ich szefostwo są członkami grupy rosyjskich agentów wpływu na Ukrainie, byłych deputowanych Partii Regionów zbiegłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza – podał na konferencji prasowej szef ukraińskiego MSW Arsenij Awakow. Celem działań grupy była destabilizacja sytuacji w kraju, a także nawoływanie do waśni na tle narodowościowym.

W końcu lutego polska Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała Polaków, członków prorosyjskiej Falangi, podejrzanych o próbę podpalenia budynku Stowarzyszenia Kultury Węgierskiej na Ukrainie.

4 marca 2018 roku, w rocznicę śmierci przywódcy UPA Romana Szuchewycza, ulicami Lwowa przeszedł marsz ukraińskich nacjonalistów. Wznoszono na nim antypolskie hasła. Demonstranci z pochodniami i czerwono-czarnymi flagami oraz hasłem „Miasto Lwów nie dla polskich panów” przeszli głównymi ulicami Lwowa.

W końcu marca 2018 roku Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała o rozpracowaniu grupy przestępczej, która na zlecenie rosyjskich służb specjalnych dewastowała polskie miejsca pamięci na Ukrainie. „Grupa na zlecenie rosyjskich służb specjalnych dokonywała przestępstw, których celem było wzniecenie nienawiści na tle narodowościowym i szkodzenie wizerunkowi międzynarodowemu Ukrainy” – oświadczyła SBU w komunikacie.

Na początku kwietnia szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl Hrycak zakomunikował, że za atakiem na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie (13 marca 2018) stały rosyjskie służby specjalne. Jak głosi oświadczenie SBU, „w tych dniach pracownicy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy zatrzymali dwóch sprawców wybuchu na polskim Cmentarzu Orląt, który znajduje się na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie”. Z komunikatu wynika też, że ci sami ludzie są podejrzani o to, iż podpalili polski autobus turystyczny.

Wcześniej (23 lutego 2017) kanał telewizyjny TSN poinformował, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zneutralizowała szereg rosyjskich dywersji na zachodzie kraju, które zostały zorganizowane przy udziale rosyjskich służb specjalnych w celu zepsucia stosunków między Ukrainą a Rumunią i Węgrami. Tylko w lutym 2018 roku na Zakarpaciu i Bukowinie miało miejsce 12 prób prowokacji. Dochodzenie wykazało ślad służb specjalnych państwa agresora. Śledczy ujawnili Rosjanina Dawida Ponomariowa, który szukał agentów do działań sabotażowych w regionach, w których w zwartych skupiskach mieszkają Węgrzy i Rumuni. Ujawniono, że proponował pieniądze za spalenie dwóch rumuńskich szkół w obwodzie czerniowieckim oraz biura Stowarzyszenia Kultury Węgierskiej na Zakarpaciu. Ponadto w Użgorodzie rosyjskie służby specjalne miały zorganizować prowokację i przeprowadzić akcję żądania przyznania mniejszości węgierskiej autonomii.

Przypomnijmy, gen. Walerij Gierasimow, szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, pierwszy zastępca ministra obrony, w swym artykule „Siła nauki jest w przewidywaniu” zamieszczonym w rosyjskim tygodniku „Kurier Wojskowo-Przemysłowy” przedstawił nową doktrynę wojskową, która polega bardziej na zakulisowym wpływaniu na społeczeństwo wroga niż na prowadzeniu otwartych działań zbrojnych.

„Reguły wojny bardzo się zmieniły – dzielił się swą teorią rosyjski generał. – Wzrosła rola niewojskowych sposobów osiągnięcia celów politycznych i strategicznych, które w wielu przypadkach pod względem ich skuteczności znacznie przewyższają potęgę militarną […] Takie działania uzupełniane są środkami wojskowymi o ukrytym charakterze”. Celem konfrontacji jest według Gierasimowa osiągnięcie stanu permanentnego niepokoju i konfliktów wewnątrz atakowanego kraju.

Tak więc, wojna hybrydowa trwa w najlepsze. Na celowniku rosyjskich służb specjalnych jest cała Europa Środkowo-Wschodnia, przede wszystkim Ukraina i Polska.

W ciągu ostatniej dekady, a zwłaszcza od czasu wybuchu rewolucji godności na Ukrainie, Moskwa dokłada wszelkich starań, aby zaburzyć relacje i wywołać klimat konfrontacji w stosunkach polsko-ukraińskich. W tym celu po mistrzowsku manipuluje opinią publiczną obu państw za pomocą różnych interpretacji trudnych okresów wspólnej historii.

Rosja boi się pojawienia sojuszu państw Międzymorza. Dlatego rozpętała prawdziwą wojnę hybrydową przeciwko kluczowym krajom pasa bałtycko-czarnomorskiego. Niestety, niektórzy nieodpowiedzialni politycy po obu stronach granicy wbrew polskiej i ukraińskiej racji stanu regularnie dolewają oliwy do ognia, który celowo rozpala Moskwa. A to powoduje nieodwracalne szkody dla bezpieczeństwa narodowego obu krajów.

Włodzimierz Iszczuk, Jagiellonia.org