"Ewidentnym zaniedbaniem państwa było to, że oszuści hulali, byli niezbyt tępieni, co spowodowało potworny wzrost ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej"-powiedział doradca podatkowy, Jerzy Martini przed sejmową komisją śledczą ds. VAT. 

Martini to były członek Rady Konsultacyjnej Prawa Podatkowego przy Ministerstwie Finansów. Dzisiejsze zeznania tego eksperta przed sejmową komisją śledczą ds. VAT były porażające. 

"Co najmniej od 2009 r. było oczywiste, że proces wyłudzeń rośnie dramatycznie"-mówił dzisiejszy świadek. Jak zeznał Martini, szacunkowo wyłudzenia mogły stanowić nawet 40 proc. luki VAT. 

"Nie miałem własnych wyliczeń, ale mieliśmy głębokie przekonanie, że ogromna część luki to wyłudzenia"-podkreślił. 

Pytany o solidarną odpowiedzialność jako formę walki z oszustwami, świadek stwierdził, że w pierwotnej wersji to rozwiązanie było dobre, gdyż odstrasza podmioty przed wejściem we współpracę z oszustami. Było jednak obarczone poważnym mankamentem. Chodzi o rejestr podatników, do którego wpisali się również oszuści. Innymi słowy, "dobre rozwiązanie zostało całkowicie zneutralizowane". 

Martini wskazał, że w działaniach administracji brakowało elementu edukacyjnego: "uważaj, od kogo kupujesz". Świadek komisji wyraził ubolewanie, że administracja nie ostrzegała podatników. Koncepcję zaufanego podatnika podkopano tym, że ci, którzy mieli być "zaufanymi", często byli "profesjonalnymi mafiosami", którzy działali na większą skalę i byli w stanie zainwestować w kaucję gwarancyjną.

"Oszuści byli profesjonalistami, przedsiębiorcy nie domyślali się, że mają do czynienia z oszustem"-wskazał doradca podatkowy. Jerzy Martini, pytany o współpracę między Ministerstwem Finansów a Radą Konsultacyjną, stwierdził, że była ona dobra, choć resort zbyt opieszale wdrażał nowe rozwiązania.

yenn/PAP, Fronda.pl