Ostrzelanie polskiego konsulatu w Łucku to przekroczenie pewnej bariery- mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl ekspert do spraw międzynarodowych, Jarosław Guzy.

W nocy z wtorku na środę nieznani sprawcy ostrzelali polski konsulat w Łucku na Ukrainie. Był to najprawdopodobniej atak z granatnika. Strona polska zareagowała zamknięciem polskich placówek konsularnych do czasu wzmocnienia ich ochrony. Władze Ukrainy potępiają ten incydent, podobnie jak poprzednie antypolskie ataki mające miejsce na Ukrainie (na przykład dewastacje polskich cmentarzy). Śledztwo w sprawie ostrzelania konsulatu jest prowadzone z paragrafu mówiącego o terroryzmie, do uczestnictwa w dochodzeniu zostali zaproszeni przedstawiciele Polski.

TVP Info podała dziś informację, że w środę do prezydenta Andrzeja Dudy miał zadzwonić mężczyzna podający się za ukraińskiego przywódcę, Petra Poroszenkę. Stało się to jednak po rozmowie obu prezydentów. Rzecznik prezydenta Ukrainy poinformował, że „Fałszywy Poroszenko” był rosyjską prowokacją.

Czołowi politycy Ukrainy potępiają antypolskie ataki, do których doszło w ostatnim czasie na terenie ich kraju. Jednocześnie oceniają, że za wszystkim stoi „trzecia” strona- a więc Rosja.

Czy Federacja Rosyjska skłóci Polskę z Ukrainą i jaki ma w tym interes? Dla Frondy odpowiada Jarosław Guzy, ekspert do spraw międzynarodowych:

 „To są próby wywołania konfliktu polsko-ukraińskiego, który jednak zupełnie nie ma podstaw w realnej sprzeczności interesów między oboma państwami. I właśnie temu służy seria prowokacji, którą mogliśmy zaobserwować w ostatnim czasie. Oczywiście, pojawia się pytanie, komu może na tym zależeć. Szukając odpowiedzi na to pytanie, możemy stwierdzić, że potencjalnym sprawcą jest Rosja. Podkreślam, „potencjalnym”, gdyż jak na razie sprawcy są nieznani i trudno tę tezę udowodnić.”

 

Na pytanie, czy Kreml zaczyna posuwać się w swoich prowokacjach coraz dalej, nasz rozmówca odpowiada:

„Rosja w gruncie rzeczy prowadzi tego rodzaju akcje przez cały czas. Dzieje się to co najmniej od początku konfliktu polsko-ukraińskiego. Jeżeli ktoś ma dobrą pamięć, to Rosja była aktywna nawet w latach 90. Wówczas, nie tylko na terenie Ukrainy, ale również i Polski, prowadzone były działania- ewidentnie rosyjskie- które miały wykorzystać lokalne konflikty, na przykład na Podkarpaciu, do kreowania konfliktu polsko-ukraińskiego.”

Jak podkreśla Jarosław Guzy, jest coś, co odróżnia atak na polski konsulat od wszystkich wcześniejszych prowokacji:

 „Warto zwrócić uwagę, że ostatni incydent to przekroczenie pewnej bariery. Wcześniejsze prowokacje dotyczyły bowiem głównie kwestii symbolicznych. Przyjrzyjmy się chociażby ostatniej serii dewastacji miejsc pamięci. Żadne z tych działań nie zagrażało bezpośrednio życiu ludzkiemu, w Łucku natomiast użyto bardzo groźnej, wojskowej broni i mogło to spowodować ofiary w ludziach. Przekroczono więc pewną barierę.”

 

Not. Joanna Jaszczuk, Fronda.pl