W rozmowie z portalem Plejada.pl Maja Ostaszewska skomentowała postulaty LGBT dotyczące edukacji seksualnej. W jej opinii jest ona "niezbędna", zaś twierdzenie, że edukacja seksualna jest seksualizacją dzieci "to jakiś absurd".

"Należę do sojuszników osób LGBTiQ. Niewyobrażalny jest dla mnie atak na drugiego człowieka, bez względu na jego płeć, pochodzenie, światopogląd, orientację seksualną czy status społeczny"- mówiła Ostaszewska. W jej opinii w ostatnim czasie dochodzi do "wyraźnego, paskudnego ataku na społeczność LGBTQ". W rozmowie poruszyła także tematykę edukacji seksualnej.

"Jestem mamą dwójki dzieci i uważam, że jest ona niezbędna (...) Dzieciom, oczywiście dostosowanym do ich wieku językiem, powinno się wytłumaczyć, czym jest zły dotyk i jak reagować, gdy się z nim spotkają. Przecież wszystkie doniesienia dotyczące pedofilii w Kościele czy innych instytucjach bardzo często pokazują, że te dzieci w swojej traumie były całkowicie samotne, nie zdawały sobie sprawy z tego, że powinny o tym komuś powiedzieć"- twierdzi aktorka. Przekonuje, że "mówienie, że edukacja seksualna jest seksualizacją dzieci to jakiś absurd".

"Jak usłyszałam, że edukacja seksualna polegać ma na tym, że dwulatki będą uczyły się masturbacji, to nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Gdyby to nie było potworne, to byłoby komiczne. Jak można głosić takie bzdury?"-pyta Ostaszewska.

Pani Ostaszewska pyta, my odpowiadamy. Faktycznie w sławnych "standardach WHO" dot. edukacji seksualnej nie ma mowy o uczeniu 2-latków masturbacji. Jest mowa o... 4-latkach. Przypominamy wpis mec. Jerzego Kwaśniewskiego, prezesa Ordo Iuris, który opublikował wyimki z owych "standardów" na Twitterze i opinię Cezarego Krysztopy, red. naczelnego Tysol.pl w tej sprawie.

Tysol.pl