Ewagriusz z Pontu nauczał, że ostatnie dwie ze złych myśli nękają rozumną część duszy. Obżarstwo, nieczystość, chciwość, gniew, smutek i acedia – to demony atakujące duszę w jej części „nierozumnej”, związanej z bardziej podstawowymi pragnieniami; pierwsze trzy dotyczą sfery pożądliwej, kolejne trzy – sfery popędliwej (lub gniewliwej). Mówiąc więc o pysze, Ewagriusz uwrażliwia swych uczniów na fakt, iż jest to najbardziej wyrafinowane kłamstwo demonów.

Ojciec Szymon Hiżycki zwraca uwagę, że próżna chwała wpędza człowieka w pychę, doprowadzając go do przekonania, że „życie duchowe nie jest darem”; człowiek, który da sobie wmówić, iż swój mniej lub bardziej wyimaginowany sukces ascetyczny osiągnął tylko dzięki samemu sobie, żyje w głębokim zakłamaniu. Pycha, hyperephania, to uwikłanie w fałsz.

Komu zagraża hyperephania? Opat Hiżycki wymienia niektóre sytuacje czy stanowiska, które wiążą się z tym duchowym zagrożeniem. Każdy, komu przychodzi kierować innymi ludźmi, staje przed pokusą nie tylko pomniejszania ich wkładu, lecz także wyłączenia Bożej obecności ze swego środowiska pracy; człowiekowi łatwo jest uwierzyć, że sam może być jak Bóg. Także wychowawca może być skłonny uznać, iż to on sam panuje nad procesem formowania danego człowieka – sukces wychowanka chętnie uznałby nieraz za swój. A przecież to Bóg daje wzrost (por. 1 Kor 3,6)…

Refleksja ojca Szymona dociera do punktu, w którym człowiek nie odczuwa już potrzeby współpracy, współistnienia z Bogiem; tylnymi drzwiami wkrada się wludzkie serce przeświadczenie o tym, że Boga nie ma w ogóle – i że wszystko zależy od nas, od naszej pracowitości, zręczności, sprytu, inteligencji… Człowiek potrafi osiągnąć wielką sprawność życiową dążąc do wyzwolenia się od wszelkich zależności. Paradoksalnie jednak to właśnie taka osoba, przepełniona pychą i samouwielbieniem, jest szczególnie godna politowania.