Zdaniem Wiktora Osiatyńskiego, religia odeszła od swoich pierwotnych założeń, ustępując miejsca instytucji, która „feruje wyroki, zieje jadem, nienawiścią i zemstą”. W rozmowie z „Newsweekiem” pisarz i prawnik stwierdza, że jedyną siłą polityczną, która mogłaby wypowiedzieć konkordat jest Kongres Nowej Prawicy.

„Słabe to pocieszenie, bo oznacza wybór między oszołomstwem a państwem fundamentalistycznym. Pozostałe partie przyzwalają, na kolanach albo po cichu, na zawłaszczenie państwa przez Kościół” - mówi „Newsweekowi”.

Co więcej, Osiatyński stwierdza, że rachunek III RP wobec Kościoła został już dawno spłacony i straszy przed rozszerzaniem klauzuli sumienia na inne zawody (byłby to "orężem w wojnie o stworzenie państwa wyznaniowego").

„Jeśli Trybunał Konstytucyjny zdecyduje się rozszerzyć zasadę klauzuli sumienia na inne zawody, jeżeli sądy zaczną orzekać więcej wyroków skazujących w sprawach o obrazę uczuć religijnych, jeżeli administracja publiczna będzie odwoływać wydarzenia kulturalne tylko dlatego, że nie podobają się hierarchom kościelnym, i jeżeli coraz więcej będzie demonstracji nienawiści przeciwko komuś, co zdaniem kleru obraża uczucia religijne, to już po nas” - straszy Osiatyński.

MaR/Newsweek/Wp.pl