W kontekście dyskusji związanej z protestami części opozycji wobec obniżenia funkcjonariuszom PRL-owskich służb mundurowych wysokich emerytur, warto przypomnieć wypowiedź Grażyny Staniszewskiej, byłej posłanki UD i UW, w wywiadzie 'Nie mogliśmy wysadzić części społeczeństwa w powietrze' w najnowszym wydaniu ‘Plus – Minus’ - ‘Rzeczpospolita’, zapytanej o pomysł PiS obniżenia emerytur esbekom:

‘ - Mam tylko nadzieję, że ta grupa, której to dotyczy, jest już zbyt słaba, żeby doprowadzić do rozlewu krwi.

‘Rz’ - Rządzący ze strachu nie powinni podejmować takich decyzji?

- Nie ze strachu, tylko z rachunku zysków i strat. Być może PiS wie, że już może sobie na to pozwolić. Oby tak było.’

Cóż, w kontekście ostatnich mniej czy bardziej zaowalowanych gróźb użycia przemocy fizycznej wobec zwolenników władzy przez opozycję w czasie obchodów 13 grudnia 1981 r. ciekawego kontekstu nabiera jeszcze jedna wypowiedź Grażyny Staniszewskiej o zaniechanie dekomunizacji przez środowisko UD i UW: ‘bo jak nie, to mogli nam zorganizować rewoltę, terrorystyczne bojówki czy cokolwiek. Mieli ku temu pełne kwalifikacje.’

Pani Staniszewska przynajmniej jest brutalnie szczera – przyznaje się do autentycznego i świadomego lęku przed ‘wykwalifikowanymi’ byłymi milicjantami, esbekami i wojskowymi z Ludowego Wojska Polskiego.

Nakręcanie atmosfery konfrontacji oraz dopuszczanie możliwości ulicznych zamieszek pokazuje, że mogło nastąpić do niepisanego porozumienia części opozycji, niezadowolonej z nieskutecznych i wyraźnie gasnących antyrządowych protestów, z byłymi służbami mundurowymi z czasów PRL, walczących przeciwko odebraniem im niesłusznie przyznanych nadmiernych beneficjów finansowych w postaci emerytur mundurowych, przekraczających wielokrotnie przeciętną polską emeryturę. Najprawdopodobniej perspektywa takiego wspólnego sojuszu przeciw PiS, który 'sobie pozwolił' naruszyć przywileje esbeków i milicjantów, skłoniła organizatorów antyrządowych protestów 13 grudnia do skierowania m.in. do 'sędziów, prokuratorów, policjantów i wojskowych' swojego apelu: ‘Dziś nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy”.

Dlatego warto zauwazyć, że nieoczekiwanie Adrian Zandberg, jeden z liderów lewicowej Partii ‘Razem’ przytomnie zauważa na swojej stronie na facebooku: ‘Pan pułkownik Mazguła nie dostrzega "szczególnych prześladowań" podczas stanu wojennego. Zastrzeleni górnicy i pobici na śmierć przez ZOMO demonstranci nie spełniają jego kryterium "szczególnych prześladowań". Przeciwieństwem kulturalnych ZOMOwców mają być według pana pułkownika prawdziwi "oprawcy" z PiS. Miejsce na podzielenie się tymi refleksjami było dość znaczące. Pan pułkownik zrobił to podczas demonstracji w obronie emerytur funkcjonariuszy, którzy pracowali w PRLowskich służbach.’

Dobrze, że przynajmniej nie cała opozycja rusza do bezwględej walki za wszelką cenę i każdym możliwym oraz dostępnym sposobem z PiS, stając w jednym szeregu z MO, SB i Ludowym Wojskiem Polskim. Chyba zaczyna spełniać się prognoza Jarosława Kaczyńskiego, że ‘oni’ czyli betonowa, totalna (żeby nie powiedzieć totalitarna) opozycja z PO, Nowoczesnej i KOD stanęła tam gdzie ZOMO – i to dosłownie.

Michał Orzechowski/sdp.pl