31 grudnia w Jerozolimie odbył się protest ortodoksyjnej organizacji żydowskiej Neturei Karta, którego celem było zwrócenie uwagi na politykę państwa wymierzoną w religijnych ekstremistów, domagających się między innymi segregacji płciowej w autobusach. Neturei Karta od trzydziestu lat sprzeciwia się syjonizmowi i istnieniu państwa Izrael - według Tory ma ono powstać dopiero w czasach mesjanistycznych. Stąd postulaty, by oddać Palestyńczykom ziemie, na których leży obecny Izrael.


Władze z oczywistów względów starają się marginalizować działalność organizacji. Sytuację zaognia spór władz świeckich z wyznawcami skrajnych wersji judaizmu, narastający w ostatnich miesiącach. Niedzielna demonstracja, w której część dzieci została ucharakteryzowana na dzieci z warszawskiego getta miała być znakiem sprzeciwu ortodoksów. 


- Tak, to nawiązanie do Holokaustu i tak, to jest uzasadnione. Nie ma żadnej wątpliwości. Ten protest ma odzwierciedlać syjonistyczne prześladowania społeczności haredi (ultraortodoksyjni Żydzi), które według nas jest gorsze od tego, co robili naziści - stwierdził przywódca Neturei Karta, Mordechai Hirsch. - Niemcy po prostu niszczyli ciało, ale Syjoniści chcą zabić duszę - dodał.


Protest Neturei Karta, a przede wszystkim wykorzystanie symbolu używanego przez nazistów, wywołał wiekie oburzenie w Izraelu. - To co tam widzimy, to ludzie tańczący we krwi tych, którzy przetrwali Holokaust - Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. 

 

eMBe/TVN24/Ynetnews.com