Seria socjalnych obietnic, złożona przez Władimira Putina w orędziu do Zgromadzenia Federalnego, nie pomogła. Nowe badanie, przeprowadzone już po wystąpieniu prezydenta, pokazuje, że negatywny trend nie został zatrzymany, ale jest nawet gorzej: Putin traci zaufanie Rosjan. W tej sytuacji należy się spodziewać zaostrzenia kursu politycznego zarówno w kraju jak i na zewnętrz. W Rosji nastąpi nasilenie represji wobec wszelkich przejawów krytyki reżimu. Jednocześnie wzrosła groźna nowych agresywnych działań Moskwy na scenie międzynarodowej w celu zwiększenia popularności Putina w kraju.

Sondaż ośrodka badawczego WCiOM opublikowany 7 marca pokazuje, ze zaufanie do Władimira Putina spadło do 32 proc., to najgorszy wynik od 2006 roku. W poprzednim sondażu, opublikowanym w styczniu, zaufanie wynosiło ono 33,4 proc. Co ważne, WCiOM to rządowy ośrodek socjologiczny, badanie zaś przeprowadzono między 25 lutego a 5 marca, czyli już po dorocznym orędziu Putina do Zgromadzenia Federalnego (20 lutego). Można je było postrzegać jako próbę poprawy wizerunku prezydenta, który uległ drastycznemu pogorszeniu po dwóch skrajnie niepopularnych decyzjach podjętych przez władze w 2018 roku: podniesieniu wieku emerytalnego i podwyżce VAT.

W lutym gazeta „Wiedomosti” donosiła, powołując się na źródła w otoczeniu Kremla, że pierwotnie orędzie miało być wygłoszone w marcu i być związane z 5. rocznicą aneksji Krymu. Jednak później zdecydowano się przenieść wystąpienie na wcześniejszy termin – i było to związane z chęcią jak najszybszego przeciwdziałania spadkowi notowań. Jak się okazało zresztą 20 lutego, orędzie miało być świadomie skoncentrowane na kwestiach socjalnych i krajowych – więc może i z tego powodu zrezygnowano z połączenia wystąpienia z kwestią aneksji Krymu, a więc i szerzej, polityki zagranicznej. Z kolei telewizja Dożd przed orędziem donosiła, że na Kremlu szukają pozytywnego przesłania dla wystąpienia prezydenta i nie może być to coś związanego z polityką zewnętrzną, ponieważ „rakiety zmęczyły ludzi” – jak mówiło jedno ze źródeł telewizji. Niedobrym sygnałem już w dniu orędzia powinna być informacja, że przemówienie Putina nie cieszyło się szczególnym zainteresowaniem (najgorszy wynik od 2014 roku) – co oznacza, że coraz mniej Rosjan wierzy w to, że „dobry car” jedną swoją decyzją jest w stanie wpłynąć pozytywnie na ich życie.

Należy pamiętać, że Putin już co najmniej trzy razy w przeszłości musiał sobie radzić z poważnym spadkiem notowań czy też walczyć o popularność. W 2000 roku pomogła bardzo wojna z Czeczenią i zmasowane poparcie właściwie wszystkich telewizji – i państwowych i prywatnych. Kilka lat później na korzyść Putina zadziałał znaczny i długotrwały wzrost cen ropy naftowej – co przełożyło się bardzo odczuwalnie na wzrost realnych dochodów ludności. Wreszcie, po fali ulicznych protestów z zimy 2011/2012 (największych za czasów Putina), prezydent dokonał ucieczki do przodu: ruszył na wojnę z Zachodem, zaczynając od aneksji Krymu. Podbój półwyspu wywołał euforię w społeczeństwie i podniósł notowania Putina do nieznanego wcześniej poziomu. Po pięciu latach niewiele z tego zostało – a ludzie borykają się z wyższymi podatkami, późniejszym przejściem na emeryturę i spadkiem realnych dochodów. Obecnie, przy niekorzystnych warunkach ekonomicznych i nieufności Rosjan do obietnic socjalnych, jedynym sposobem na odbudowę popularności Putina może okazać się nowa „mała zwycięska wojna”.

Warsaw Institute