"Cywilizacja wywodząca się z chrześcijaństwa i cywilizacja islamska nie pasują do siebie. Nie są w stanie się przenikać, lecz mogą istnieć wyłącznie obok siebie. Tak jest na Bliskim Wschodzie i podobnie w Europie. Obraz świata jest tak różny, że prowadzi do powstania dwóch rzeczywistości. To nie jest kwestia polityczna, lecz realizm życiowy" - mówi w rozmowie z "Polska The Times" premier Węgier, Wiktor Orban.

"Problem polityczny polega na tym, że ludzie żyją wyłącznie dzisiejszą sytuacją. Planowanie z punktu widzenia polityki ogranicza się zawsze do okresów cztero- lub pięcioletnich, tyle, ile trwa okres legislacyjny. Politycy coraz mniej czują się odpowiedzialni za to, co będzie za lat 15 i 20. Tam, gdzie licznie przybyli muzułmanie, tam świat za 20 lat zmieni się całkowicie. Te zmiany nie odbywają się błyskawicznie, ale z dnia na dzień, po trochu" - dodaje Orban.

Orban mówił następnie, że w Europie dominuje wizja stworzenia Stanów Zjednoczonych Europy, nowego wielokulturowego społeczeństwa. Tej wizji jednak Węgrzy nie podzielają. "Naród niemiecki widzi w tym coś wielkiego, humanitarnego, dążenie do dobra. Niemcy mają prawo, aby tak czynić. My, Węgrzy, natomiast postrzegamy siebie całkowicie inaczej. Nie jesteśmy krajem napływowym i takim nie będziemy. Pytanie jest: Mamy prawo do takich decyzji? Moim zdaniem nikt nie może nas zmusić, aby stać się krajem napływowym. Węgrzy tego nie chcą. Ostatecznie liczy się to, czego chcą ludzie" - zaznaczył węgierski premier.
Polityk wskazywał, że Europa jest dziś dystansowana przez resztę świata, zwłaszcza Stany Zjednoczone i Azję.

"Era atlantycka się skończyła, stajemy u progu epoki Pacyfiku" - mówi Orban. Jest jednak jego zdaniem na to rada. "Za bardzo się rozdrabniamy w kwestiach społecznych. Musimy zreformować nasze podejście do socjalnej gospodarki rynkowej - i odwołać się do prawdziwej myśli Ludwiga Erharda. Gospodarka ponownie musi bazować na pracy i produkcji technicznie zaawansowanych i konkurencyjnych produktów. W zamian za to dalsze utrzymywanie socjalnej gospodarki rynkowej prowadzi do coraz silniejszego redystrybuowania środków pomocowych. Europa jako społeczeństwo oparte na środkach pomocowych nie będzie miała przyszłości" - przekonuje premier Węgier.

Jego zdaniem nie ma sensu obawiać się militarnej agresji Rosji, bo "Rosja nie ma takiej siły, aby szukać konfliktu z NATO". Orban deklaruje, że trzeba szanować inne od jego własnego stanowisko Polski i krajów bałtyckich, ale sam nie podziela tych obaw.

bjad/polskatimes.pl