W niedzielę w warszawskim klubie Tabu Radio Roxy FM zorganizowało debatę "Jak być dziś patriotą". Wśród zaproszonych gości byli Sylwia Chutnik, pisarka i szefowa fundacji MaMa, Mamadou Diouf, muzyk pochodzący z Senegalu, dziennikarz Roman Kurkiewicz, raper Sokół, Samuel Rodrigo Pereira, dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie", oraz publicysta Rafał Ziemkiewicz. Prowadzili Kazimiera Szczuka i Max Cegielski. Już sam dobór gości bynajmniej nie świadczył nie o chęci przeprowadzenia rzetelnej dyskusji. - Nielegalną blokadę reprezentowali nie tylko prowadzący (Max Cegielski i Kazimiera Szczuka), ale i 3 spośród 6 gości (Sylwia Chutnik, Roman Kurkiewicz i Mamadu Diouf). Marszu broniłem wspólnie z Rafałem Ziemkiewiczem – relacjonuje Pereira.

 

Debata, jak relacjonują jej uczestnicy, była bardzo burzliwa. Ale – według "Gazety Wyborczej" - to dopiero po zakończonej dyskusji atmosfera się zaogniła. - Pod klubem Tabu, gdzie odbywała się debata radia Roxy na temat patriotyzmu, nacjonalizmu i marszów odbywających się 11 listopada, pojawiło się ok. 30 skinheadów nacjonalistów, którzy chcieli pobić uczestników debaty – czytamy w "GW". - Kto się pod tym podpisuje? Anonim z serwisu "Alert24". A jakie zdjęcie zdobi ten przerażający opis? Zdjęcie... z zeszłego roku – demaskuje manipulacje "Gazety" Pereira.

 

- Było groźnie. Uspokajaliśmy tych z zakrytymi twarzami. Widziałam chłopaka z chustą z napisem "White Power" – relacjonuje wydarzenia po debacie Kazimiera Szczuka. Taką samą chustę miał widzieć Mikołaj Lizut, redaktor naczelny Roxy FM. - Jakiś mężczyzna zaproponował nam, żeby dwóch najsilniejszych z naszego grona wybrało dwóch z ich grupy i poszli się nawalać, bo "po co czekać do 11 listopada". Szok! Bałam się, to była duża grupa, nas garstka. Wcześniej oklaskiwali Rafała Ziemkiewicza. On wyszedł ok. 50 minut przed końcem debaty – dodaje Szczuka.

 

- Co do atmosfery po debacie, to relacja z "Gazety Wyborczej" jest wierutnym kłamstwem. Brałem w niej udział, obserwowałem dyskutantów. Po stronie narodowców była pełna kultura i merytoryka. Dziś czytam na stronie Radia Roxy (Agora) i Gazety Wyborczej (Agora) relację z innego wydarzenia, niż to w którym uczestniczyłem – ripostuje Pereira.

 

Nie da się ukryć, że Pereira jest po jednej stronie "barykady", Szczuka – po drugiej. Dlatego warto zapoznać się z opinią rapera Sokoła, który podkreślał, że "nie stoi po żadnej stronie". - Na Roxy jest bardzo skrajnie opisane wyjscie z debaty. Ja jestem wychowany w Warszawie, znam ten klimat lekko napietych rozmów od zawsze i nie czulem atmosfery, żeby w powietrzu wisiał wpier... dla lewicowej części debatujacych. To bardziej autosugestia i nadinterpretacja chwili. Stałem tam z Marysią jakieś 10 minut, dokładnie pomiędzy sporą grupą młodych chłopaków a panią Kazimierą i jej znajomymi. Trwała rozmowa, może nie przy ciasteczkach i angielskiej herbacie, ale jednak rozmowa. Myslę, że nie powinno być żadnej obawy i możemy się spotkac na nastepnej debacie. Nikomu awantura na lub po debacie nie przyniosłaby splendoru. Jako zwykly szary zjadacz chleba, nie zaangażowany po żadnej ze stron, myślę, że jesli jest szansa, aby debatować w gronie o tak odmiennych stanowiskach, to warto to robić. Nie dla niczyjej satysfakcji z obecnych na debacie. Nie po to, żeby jedna strona przekonała drugą, bo to przecież nierealne, ale po to, żeby zwykli ludzie mogli posłuchać argumentów obu stron i wyciagnać z tego wnioski, bo taka debata powinna pokazywać ludziom, że mozna rozmawiać, mając nawet skrajnie różne poglady. A obie strony mogłyby się zgadzać przynajmniej w kwestiach oczywistych i takich, które prowadzą do rozwoju naszego kraju i nas, mieszkanców – napisał Sokół na swoim profilu na Facebooku.


eMBe