Damian Świerczewski, Fronda.pl: Co katolik powinien zrobić, aby owoce modlitwy, postu i jałmużny, na które mieliśmy okazję pracować w Wielkim Poście, pozostały w nas także wtedy, gdy Wielkanoc będzie już za nami? Ten czas w końcu bardzo szybko przemija.

Ks. dr hab. Marek Łuczak: Istnieje takie pojęcie jak „postawa Wielkanocna”. Ta właśnie postawa powinna charakteryzować każdego chrześcijanina. To, co jest w tym podejściu bardzo ważne, to niezatrzymywanie się na przeżyciu, jakim jest Wielkanoc, ani też na aspekcie kultycznym. Zamiast tego powinniśmy zachować tę postawę, która wynika z wiary w zmartwychwstanie, w całym naszym życiu. Polega ona na tym, aby podczas konfrontacji z egzystencjalnymi problemami, które każdego z nas spotykają, mieć świadomość przemijania, które również przypisane jest każdemu z nas. Ze śmiercią spotykamy się w końcu ciągle – zarówno w przypadku obcych, osób nam bliskich, ale też i do naszej śmierci staramy się jako katolicy jak najlepiej przygotować. Nie jest też przypadkiem, że podczas uroczystości pogrzebowych zmarli spoczywają w świetle Paschału. On z kolei święcony jest w Wielką Sobotę, stanowi symbol przejścia. Towarzyszy nam zarówno przy chrzcie, jak i przy pogrzebie, ponieważ naszą Paschą jest Jezus Chrystus. Tak jak Mojżesz przeprowadził Żydów przez Morze Czerwone, z niewoli do wolności, tak też Jezus Chrystus jest dla nas owym „nowym Mojżeszem”, który, jak wierzymy, wprowadzi nas do nowego życia. Dlatego też pragniemy przez całe swoje życie pytać: „Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo?” (1 Kor 15, 55), aby ten wielki entuzjazm wiary towarzyszył nam każdego dnia.

Co z kolei możemy zrobić, aby okres Wielkanocy, czas, na który tak bardzo wyczekiwaliśmy, nie umknął nam? W jaki sposób najlepiej go przeżyć?

Przede wszystkim powinniśmy zawsze bardzo poważnie traktować zaproszenie na obchody Triduum Paschalnego. To obchody wyjątkowe w swojej liturgicznej symbolice. W niektórych parafiach są one dodatkowo przygotowane w prawidłowy sposób – z uwzględnieniem odpowiednich śpiewów, scholi. To Triduum właśnie może pozwolić nam przeżyć te święta „bardziej”. Myślę, że nie ma lepszej recepty od tego, co jest źródłem chrześcijańskiego życia, a więc od liturgii. Jej symbolika jest na tyle głęboka, że zaryzykuję nawet stwierdzenie, że dzięki niej mamy okazję autentycznie spotkać Zmartwychwstałego. W Triduum Paschalnym, począwszy od ustanowienia sakramentu Eucharystii czy sakramentu Kapłaństwa w Wielki Czwartek, przez przeżycie tajemnicy pustego grobu, aż po noc Zmartwychwstania Pańskiego, mamy okazję prześledzić najważniejszy moment w historii zbawienia. Wiadomo, że historia zbawienia rozpoczyna się od Abrahama, od Patriarchów, od powołania narodu wybranego. Dzięki śmierci Chrystusa na krzyżu to my stajemy się nowym ludem wybranym, Kościołem. Triduum pozwala nam na nowo przeżyć dni, które stają się w naszym życiu przełomowe. Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa są niezwykle doniosłymi wydarzeniami, nadającymi naszemu życiu nową jakość. Pamiętajmy, że kiedy Pan Jezus poniósł śmierć na krzyżu, „zstąpił do piekieł”, jak wspominamy to w credo nicejsko-konstantynopolitańskim.

Ten fragment czasem jest źle rozumiany. Może ksiądz tę kwestię rozwinąć?

Znaczy to, że zstąpił do otchłani ze względu na wszystkie dusze, które przeszły swoją ziemską pielgrzymkę. Nie mogły one cieszyć się pełnią zbawienia w zjednoczeniu z Panem Bogiem w niebie dlatego, że była potrzebna śmierć Chrystusa. Wyobraźmy sobie tę wielką radość, gdy miał miejsce pochód do nieba zbawionych dusz. My dziś jesteśmy w takim miejscu, że nie boimy się otchłani, rozpaczy. Żyjemy nadzieją zmartwychwstania.

Byłem niedawno w Ziemi Świętej. Siedziałem nad Jeziorem Galilejskim wraz z pielgrzymką weteranów, rozmawiałem też z parą dziewięćdziesięciolatków. Obserwowaliśmy ludzi robiących zdjęcia. Ci państwo powiedzieli, że oni nie robią już zdjęć, bo może zabraknąć im czasu na ich oglądanie. Puentą naszej rozmowy była jednak ich wypowiedź: „Proszę księdza, najlepsze dopiero przed nami”.

Myślę, że dzięki Zmartwychwstaniu, w tym najpełniejszym, egzystencjalnym przeżyciu, czujemy, że mamy perspektywę, jaką jest życie wieczne. Często szukamy dowodów na zmartwychwstanie Chrystusa. To oczywiście poszukiwania po omacku, gdyż dowodów nie znajdziemy nigdy. Istnieją jednak pewne argumenty godne uwagi. Proszę zwrócić uwagę, jak wyglądała postawa uczniów przed zmartwychwstaniem? Wszyscy byli pogrążeni w smutku, sparaliżowani lękiem. Pismo Święte mówi, że byli zamknięci w Wieczerniku, a Pan Jezus wszedł do nich mimo zamkniętych drzwi. Trzeba powiedzieć jednoznacznie – ich świat legł w gruzach. Ci, którzy pokładali nadzieję w Chrystusie, byli świadkami (z naszego, ludzkiego punktu widzenia) jego wielkiej porażki. Poniósł śmierć, dodatkowo w wyjątkowo upokarzający sposób. Będąc zatem świadkami porażki Mistrza, zamknęli się w obawie przed Żydami. Rodzi się więc proste pytanie – co wydarzyło się w ich życiu, że właśnie ci sparaliżowani lękiem idą w świat i głoszą prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa? Oni po prostu musieli spotkać Zmartwychwstałego. Jeśli zatem pytamy o to, co się ma narodzić z naszej wiary w Zmartwychwstanie, odpowiedź brzmi: dynamizm wiary i wielka odwaga, aby iść w życie i nie bacząc na najróżniejsze przeszkody i przeciwności, głosić światu prawdę o Jezusie, który zmartwychwstał.

Bóg zapłać za rozmowę.