Prezydent Andrzej Duda chce drastycznej reformy sądownictwa, podobnej jak Prawo i Sprawiedliwość. Zaproponowane przez niego ustawy mają mieć pozór bardziej ugodowych, ale w istocie doprowadzać do tego samego, czego chce Jarosław Kaczyński - przekonuje na łamach portalu ,,Onet'' dziennikarz Andrzej Stankiewicz.

,,Trzeba to powiedzieć jasno - Andrzej Duda jest zwolennikiem drastycznych zmian w sądownictwie. A więc ci, którzy liczyli, że prezydenckie weta służą zastopowaniu zmian proponowanych przez PiS, będą rozczarowani'' - pisze autor.

Zdaniem Stankiewicza Andrzej Duda zawetował ustawy nie dlatego, że się z nimi nie zgadzał, ale dlatego, że odbierały mu uprawnienia, przekazując je Zbigniewowi Zobrze. ,, Kiedy Duda miał się zbuntować, jeśli nie wtedy, gdy Ziobro chciał go całkowicie oskubać z władzy, ubezwłasnowolnić, ba - ośmieszyć?'' - pyta Stankiewicz. Jego zdaniem jednak ,,prezydenckie ustawy i tak będą rewolucyjne [...]. PiS powinno być z nich zadowolone'' - pisze.

Według Stankiewicza prezydent odstąpi od pomysłu Zbigniewa Ziobry totalnej wymiary kadr w Sądzie Najwyższym i KRS, wprowadzając jednak ,,inne rozwiązania, które dadzą podobne skutki - czyli szybką wymianę składu Sądu Najwyższego''. Według dziennikarza ma być to zapisanie wieku emerytalnego na poziomie 65 lat (dzisiaj wiek emerytalny to lat 70 z możliwością przedłużenia do 72). Jeżeli tak się stanie, wskazuje Stankiewicz, to... ,,niemal połowa z 87 sędziów SN zostanie wyeliminowana''.
Dziennikarz wskazuje, że taka ,,czysta'' nie będzie ekspresowa, jak chciałby Ziobro, ale potrwa 2-3 lata. Duda wyciąga jednak wnioski z orzecznictwa europejskiego i pamięta, że w podobnej sprawie przegrał przed europejskim Trybunałem Sprawiedliwości Wiktor Orban, zbyt szybko obniżając wiek emerytalny sędziów, bez okresu przejściowego.

Stankiewicz wskazuje, że o ile Ziobro chciał szybko usunąć z funkcji prezes SN Małgorzatę Gersdorf, to Duda mocno się wahał. Konstytucja stanowi, że jej kadencja trwa 6 lat, do 2020 roku i jej przedwczesne usunięcie na mocy obniżenia wieku emerytalnego mogłoby być dość kontrowersyjne prawnie. I na tym nie koniec, twierdzi dziennikarz, bo wedle jego wiedzy ,,w PiS panuje przekonanie, że pani prezes jest już tak obita w konflikcie z władzą i tak usatysfakcjonowana wetami prezydenta, iż przestała stanowić realne zagrożenie''.

Co będzie z kolei z Krajową Radą Sądownictwa? Tu kością niezgody jest sposób wyboru jej członków. Ziobro chciał, by wybierał ich Sejm zwykłą większością; Andrzej Duda - Sejm, ale większością 3/5 głosów. Duda nie chciał też skracać nagle kadencji obecnych członków KRS. Stankiewicz przekonuje, że i Duda chce ,,podporządkować KRS obozowi władzy'', ale ,,posłuży się innymi metodami''. W ustawie o KRS ma zostać zapisane, że to Sejm wybiera KRS większością 3/5 głosów, ale... jeżeli to by się nie udało, to członków tych ma wskazać właśnie prezydent (lub ewentualnie Senat, gdzie PiS ma większość). Ostatecznie znowu to ,,dobra zmiana'' obsadzałaby KRS, z tym, że decydującą rolę miałby sam Duda.

Dodatkowo, wskazuje Stankiewicz, nie ma żadnego sensu skracanie kadencji członków KRS. Jest ich łącznie 25; 10 to elementy stałe zależne od funckji ministerialnych i innych. Obsadzanych jest 15 miejsc - a z nich aż 11 odchodzi w już w pierwszym kwartale przyszłego roku, a nieco później kolejnych dwóch.

,,Wygląda na to, że to, co Ziobro chciał dać Kaczyńskiemu szybko i brutalnymi metodami, Duda zapewni mu przy zastosowaniu nieco bardziej stonowanych przepisów i nieco później. Ale zapewni'' - kończy Stankiewicz.

mod/onet.pl