Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. (J 3, 16)

Jezus wypowiada te słowa do Nikodema, a notuje je św. Jan Ewangelista. W czasie rozmowy przeprowadzonej w nocy z Nikodemem, Jezus położył szczególny nacisk na miłość Boga względem człowieka.

Miłość, która uzdrawia

W ten sposób zwraca uwagę każdemu z nas, że z miłości do człowieka Jezus stał się właśnie człowiekiem. Przyjął na siebie mękę i śmierć i został z człowiekiem aż do skończenia świata. W sposób szczególny w znakach sakramentalnych: w Eucharystii, Sakramencie Pokuty i innych sakramentach. Jezus nas ukochał, jesteśmy cenni, drodzy dla Niego. Uczynił wszystko co tylko mógł, aby nikt z nas nie zginął. Św. Piotr w Dziejach Apostolskich przemawiając do ludu mówi, że Jezus przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła (Dz 10, 38). W ten sposób stwierdza, że choroby są jednym ze sposobów, jakimi posługuje się zły duch. Jezus zaś, który przyszedł ratować człowieka, wyrwać go spod władzy złego ducha – uzdrawiał. Nie tylko uwalniał, ale też uzdrawiał. Potrafił szukać człowieka, jeżeli ten sam nie mógł do Niego przyjść. Jezus przychodzi np. do Bartymeusza, ślepca siedzącego pod Jerychem, aby przywrócić mu wzrok. Tak było też z człowiekiem, który od 38 lat cierpiał na swoją chorobę i leżał przy sadzawce Betesda. To Jezus przychodzi do niego i pyta czy chce być zdrowy. Dla chorego Chrystus był człowiekiem, przez którego przychodzi uzdrowienie. Mówiąc przypowieść o zagubionej owcy, Jezus zwraca uwagę na dobrego pasterza, który czyni coś, co wydaje się niezrozumiałe. Opuszcza 99 owiec, by szukać jednej zagubionej, która i tak znów może się zagubić, wyprowadzając jeszcze inne owce. Jezus jest takim Dobrym Pasterzem, który szuka człowieka, przyprowadza go, a jeśli będzie trzeba, to poszuka go ponownie. Dlatego ofiara Jezusa na drzewie krzyża, męka i śmierć to znaki Jego miłości do nas. Ta Boża miłość, która w męce i ranach się objawia, jest wszechmocna. To ona ma moc uzdrawiania. Każdy z nas zapewne dobrze to rozumie, że miłość otrzymana od ukochanej osoby jest uszczęśliwiająca i uzdrawiająca, zaś jej brak jest powodem nieszczęścia, bólu i cierpienia.

Dusza potrzebuje pokoju

Choroba, ból to tylko znaki, które świadczą o braku miłości. Św. Jan w swoim liście pisze, że Bóg jest miłością, Bóg jest światłością. Miłość i światło to jedno. Tak samo jak ciemność i nienawiść to jedno – szatan i zło. Dlatego każda nasza obecność na Eucharystii jest uzdrawiająca, bo tu jest światło i miłość, która płynie do naszego życia i poranionej, zniewolonej duszy. Jezus, który się objawia pod postacią Słowa, Chleba i Wina, jest tym, który ogłasza pokój dla udręczonej duszy szukającej miłości i dla ciała umęczonego i doświadczonego przez choroby. Jezus daje nam pokój. Bądźmy otwarci na ten dar. On promieniuje od Chrystusa Zmartwychwstałego. Jedyne co musimy zrobić to powiedzieć sobie: Jezu przyjmuję Twój pokój do mojego schorowanego ciała, zgadzam się na Twój pokój. Chcę nim żyć, uświadamiając sobie, że rodzi się w naszym sercu radość. Ten dar wzmaga naszą wiarę, łaskę zaufania do Chrystusa, którą możemy zdobyć przez spotkanie z Nim. Niech więc każda Eucharystia uświadomi nam, że jesteśmy kochani przez Jezusa, który dając nam pokój, pragnie naszego uwolnienia i uzdrowienia. Aby szatan nie ukradł tej pewności i wiary, warto często powtarzać: Otrzymałem od Chrystusa pokój, jest we mnie Jego pokój, żyję nim, zgadzam się, by on wypełnił wszystkie rany mojego ciała i duszy. Wyznawanie wiary, o którym możemy przeczytać choćby w Liście do Hebrajczyków jest konieczne, aby doświadczyć jej mocy. Tak samo jest z pokojem. Jeżeli chcemy go doświadczać, musimy go wyznać, wypowiedzieć, ogłaszać w naszym życiu. Trzeba usłyszeć jak z naszych ust wychodzi słowo pokoju, który przynosi nam Zmartwychwstały Chrystus. Warto to zastosować zwłaszcza przy różnego rodzaju dręczeniach, zniewoleniach przez złego ducha, myślach natrętnych, gdy doświadczamy smutku, całkowitego braku radości. Przypomnijmy sobie i ogłośmy wobec dręczących nas złych duchów, które przychodzą zabijać i kraść, że mamy pokój Jezusa i decydujemy się nim żyć. Ogłaszając to na głos będziemy każdego dnia bardziej tego pokoju doświadczali. Miłość Chrystusa dziś wylewa się na nas, bo Jezus ogłasza, że On sam jest znakiem miłości Ojca do każdego z nas.

 o. Józef Witko OFM