Gennaro Preziuso
 
 

Słowo „ekstaza” w języku greckim oznacza „wyjście na zewnątrz siebie”. Jest doświadczeniem mistycznym pozwalającym na zjednoczenie z Bogiem. Stanowi zwieńczenie procesu, który poprzez postępującą utratę wszelkich wrażeń zmysłowych i aktywności intelektualnej wiedzie do Stwórcy. Niektórzy uważają, że ekstaza stanowi najwyższą formę kontemplacji i jest nadzwyczajnym darem Ducha Świętego. Nie należy jej mylić z transem lub hipnozą, w których z reguły występuje częściowe lub całkowite ograniczenie stanu świadomości.

Papież Benedykt XIV w swoim znanym dziele De Servorum Dei beatificatione wyodrębnił kilka kryteriów pozwalających na uznanie mistycznego charakteru ekstazy. Nie może ona:

– być poprzedzona chorobą lub inną przyczyną,

– powtarzać się w określonym czasie,

– powodować zaćmienia umysłu (mentis et intellectus offuscatio),

– prowadzić do zaniku pamięci o wydarzeniach z przeszłości, a zwłaszcza o tym, co osoba powiedziała podczas wystąpienia stanu.

Poza tym, jak zauważa ojciec Blasucci, w ekstazie mistycznej dochodzi wprawdzie do zawieszenia funkcji zmysłowych (przynajmniej częściowo), lecz nie do utraty świadomości, która znajduje się w stanie nadzwyczajnej koncentracji i umożliwia mistykowi kontakt z Bogiem. Te czynniki odróżniają ekstazę od transu lub omdlenia spowodowanego zaburzeniami chorobowymi, w których występuje utrata zmysłów i świadomości. Osoba powracająca do rzeczywistości nie pamięta nic ze stanu poprzedniego, zarówno hipnotycznego, jak i kataleptycznego (por. A. Blasucci, Mistica e scienze umane, 1985, s. 36).

Ojciec Pio, oprócz wielu innych charyzmatów otrzymanych od Pana, posiadał również zdolności ekstatyczne, które teologia mistyczna uważa za bezsprzecznie autentyczne. Od ojca Agostina da San Marco in Lamis dowiadujemy się, że „ekstazy i objawienia zaczęły się u Ojca Pio, gdy miał pięć lat (wtedy to pojawiło się u niego pragnienie poświęcenia się na zawsze Jezusowi) i trwały do końca życia”.

Święty z Pietrelciny doskonale zdawał sobie sprawę z niezwykłości dróg, którymi prowadził go Bóg, ale nigdy nie chlubił się z tego powodu. Rozpoznawał je jako dar Bożej miłości, lecz do zjednoczenia z Panem wolałby zwykłe ścieżki.

Ekstazy występowały prawie zawsze podczas modlitwy, jednak niechętnie o nich mówił. Jeśli ze względu na posłuszeństwo był zmuszony przez kierowników duchowych do otwarcia swojej duszy, robił to z daleko posuniętym umiarem i powściągliwością. Do ojca Benedetta napisał: „Taki oto jest mój zwyczajny sposób modlitwy, zaledwie ją zaczynam natychmiast czuję, że dusza zaczyna pogrążać się w takim pokoju i spokoju, że nie można tego wyrazić słowami. Zmysły zostają zawieszone, z wyjątkiem słuchu, który czasami nie zostaje zawieszony. Zwykle jednak nie sprawia mi to przykrości i muszę wyznać, że nawet bardzo wielki hałas wcale mi nie przeszkadza. (…) Następnie w tym stanie wszystko tak bardzo ciągle się intensyfikuje, że jeśli nie umieram, jest to cud Boski”.

Ekstazy w Venafro

Ojciec Pio wielokrotnie doświadczał ekstaz mistycznych, z których najbardziej znane są te z Venafro.

W październiku 1911 roku, w Neapolu, doktor Antonio Cardarelli po zbadaniu chorego zakonnika z Pietrelciny zasugerował prowincjałowi, który mu towarzyszył, by zaprowadził Ojca Pio do najbliższego domu zakonnego. Ojciec Benedetto skierował umiłowanego syna do klasztoru w Venafro, aby ten, modląc się i rozmyślając, mógł oczekiwać na… „siostrę – śmierć”. Na miejscu stan Ojca Pio pogorszył się; był on zmuszony do pozostania w łóżku i zrezygnowania z jakiejkolwiek aktywności, nawet z codziennego sprawowania Mszy Świętej. Pod koniec miesiąca zaczął mieć pierwsze ekstazy.

Ojciec Agostino da San Marco in Lamis uczestniczył w niektórych z nich, co poświadczył: „Ekstazy trwały prawie nieustannie. Miały miejsce dwa, trzy razy dziennie i trwały od godziny aż do dwóch i pół godziny każda”. Poprzedzały je wizje diabła lub postaci świętych. Ojciec Agostino zapisał słowa, które podczas nich usłyszał od młodego kapucyna, a później przepisał je do zeszytu (zapiski te zostały wydane w książce „Dziennik. Zapiski kierownika duchowego Ojca Pio”). Były to przepełnione miłością zdania, takie jak: „O Jezu… Ja Cię kocham… bardzo… Chcę być cały Twój… Nie widzisz, że płonę dla Ciebie? Ty prosisz mnie o miłość, miłość, miłość, miłość… Ja Cię kocham…; Dlaczego jesteś przygnębiony tego ranka…?; Chcesz we mnie znaleźć Twoją chwałę…? Jezu, nie pokazuj mi się tak… serce mi pęka… do kogo mam się zwrócić… Spraw, abym pomógł Ci dźwigać ten ciężki krzyż, ciężki…; Mój Jezu, przebacz, opuść ten miecz…, a jeśli ma uderzyć, znajdziesz tylko moją głowę… Tak, chcę być ofiarą… Znowu to samo usprawiedliwienie: Jesteś słaby!… Tak, jestem słaby… Ale, mój Jezu, Ty możesz mnie umocnić… (…) Jezu, Słodyczy moja, moja Miłości, Miłości, która mnie podtrzymuje… Do zobaczenia!…”.

Zakochany w Maryi, kierował do swojej „Mamusi” pełne czułości słowa: „O droga Mamusiu, wychwalaj Jezusa!!!… Jesteś piękna… Mamusiu moja… te włosy są przepiękne… Szczycę się, że mam Mamusię tak piękną…; Gdyby nie wiara, ludzie uważaliby Cię za boginię. Twoje oczy świecą bardziej niż słońce… Jesteś piękna, Mamusiu. Jestem dumny z tego. Kocham Cię… Pomóż mi… Tak, to jest wolą Bożą, abym tam (do Pietrelciny – przyp. red.) poszedł… Przyjdź mi z pomocą, Mamusiu moja…”.

„Ojciec – pisał o. Agostino – miał otwarte i nieruchome oczy, jakby wpatrywał się w jeden punkt. Patrzył na mnie bez mrugnięcia powieką i jakiegokolwiek ruchu źrenicą. Mówił jakąś modlitwę do Pana”.

Pierwsza ekstaza miała miejsce 28 listopada 1911 roku i trwała od dziewiątej czterdzieści pięć do godziny jedenastej. Byli podczas niej obecni ojcowie Agostino i Evangelista oraz doktor Nicola Lombardi (nie zaś, jak błędnie podaje o. Agostino, doktor Giuseppe De Vincenti). Lekarz z Pozilli, widząc „jego skierowane w górę szeroko otwarte oczy, których powieki były całkowicie bez ruchu, zapalił zapałkę i trzymał ją nieruchomo przed źrenicą. Nie było jednak żadnej reakcji. (…) Stwierdził wówczas, że była to katalepsja” i zwrócił się do ojców Agostina i Evangelisty: – Zobaczycie później, że Ojciec Pio nie będzie nic pamiętał. – Nie chodziło o katalepsję – zauważył o. Agostino – Ojciec wszystko bowiem pamiętał.

Podczas drugiej ekstazy ten sam lekarz, przysłuchując się słowom, które wypowiadał Ojciec Pio, podziwiał piękno i ekspresję jego twarzy. Był też świadkiem niezwykłych szczegółów, które sprawiły, że zmienił zdanie i ocenił przypadek nie jako katalepsję, ale jako prawdziwą ekstazę. Pisał o tym: „(Ojciec Pio) leżał na łóżku z zarumienioną twarzą i z otwartymi oczami, utkwionymi nieruchomo przed siebie, jakby przed nim stała jakaś osoba. Zwracał się do Jezusa, Maryi i do Anioła Stróża. Monolog przypominający dialog był spójny. Trwał około pół godziny i toczył się w obecności mojej i zakonników. Podczas tego stanu rytm serca, puls – wszystko było w normie” (por. świadectwo z 13 lutego 1912).

Doktora Lombardiego, podobnie jak innych, zaskoczyła poufałość, z jaką Ojciec Pio traktował swojego Anioła Stróża, nazywając go „paniczem”. Ojciec Agostino przytacza słowa, które usłyszał któregoś dnia: „Aniele Boży, Aniele mój… nie jesteś moim obrońcą…? Bóg dał mi ciebie… Jesteś stworzeniem?… Albo jesteś stworzeniem, albo Stwórcą… Jesteś Stwórcą? Nie. A więc jesteś stworzeniem i podlegasz prawu, i musisz być posłuszny… Musisz być przy mnie. Czy tego chcesz, czy nie… Musisz… Śmiejesz się… co w tym jest śmiesznego?… Powiedz mi jedną rzecz… Musisz mi to powiedzieć… Kto tu był… No powiedz… Śmiejesz się… Anioł się śmieje!… Powiedz mi więc… Nie puszczę cię, dopóki mi nie powiesz… A więc, paniczu, powiedz mi, kto to był?…”.

Ojciec Pio podczas ekstaz wysychał z miłości. Żalił się Jezusowi: „Jezu…dlaczego rano takie pragnienie?… Masz rację, brakuje mi Ciebie, który jesteś moim Ojcem, moim Oblubieńcem”. Pewnej nocy, męczony pragnieniem, musiał wypić całą butelkę wody, ale nie przyniosło mu to ulgi.

Z zapisanych przez o. Agostina słów, które Ojciec Pio wypowiedział podczas ekstazy 29 listopada i podczas następnych, przebija proroctwo Jezusa: „Ja będę wychwalany w tobie”. Młody kapucyn, zaskoczony i lekko przerażony tym, co usłyszał, odpowiedział: „Chcesz we mnie znaleźć Twoją chwałę?… Chcesz przeze mnie większej chwały?…, Ale kim ja jestem…? Jestem kapłanem, ale nieprzydatnym. Nie odprawiam Mszy Świętej, nie spowiadam...”.

Wbrew pokorze Ojca Pio ta przepowiednia się spełniła. Cały świat bowiem przekonał się i zobaczył, jak Pan został uwielbiony w postaci Świętego z Pietrelciny.

Tłumaczenie: Justyna Janczewska

„Głos Ojca Pio” (nr 51/2008)